Legionowianki nie na darmo postraszyły faworytki - relacja z meczu Impel Wrocław - SK bank Legionovia Legionowo

We Wrocławiu kibice byli świadkami prawdziwej wojny nerwów. Emocje sięgnęły zenitu również w samej końcówce tie-breaka, gdy sytuacja zmieniała się niczym w kalejdoskopie.

Choć drużyny znajdują się na dwóch końcach ligowej tabeli, to obie mają o co walczyć w końcówce sezonu zasadniczego Orlen Ligi. Impelki toczą korespondencyjny bój z Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna, którego stawką jest najniższy stopień podium, co jest równoznaczne z uniknięciem Chemika Police w ewentualnym półfinale rozgrywek. Natomiast siatkarki Legionovii czują na plecach oddech KSZO Ostrowiec SA, dzięki czemu walka o ósme miejsce zapowiada się ciekawie do samego końca.
[ad=rectangle]
Faworytkami były wrocławianki, ale nie weszły one dobrze w spotkanie. Największym mankamentem ich gry była zagrywka, którą psuły na potęgę. Ten fakt sprawił, że stroną przeważającą była drużyna przyjezdna. Legionowianki miały ułatwione zadanie utrzymywania przewagi, która wynosiła około trzech punktów. Dopiero po drugiej przerwie technicznej Impelki zaczęły niwelowanie strat, lecz rywalki raz po raz ponownie im odskakiwały.

Przełamanie nastąpiło tuż przed najważniejszą częścią odsłony, a duży udział miała w nim Hana Cutura, która nie dość, że skutecznie atakowała, to jeszcze punktowała blokiem. W efekcie gospodynie najpierw doprowadziły do remisu 19:19, a potem objęły prowadzenie 21:20. Ettore Guidetti poprosił wtedy o czas, lecz jego podopieczne straciły skuteczność gry i przez błędy w końcówce przegrały niemalże wygrany set.

Druga odsłona rozpoczęła się od wyrównanej walki, lecz po pewnym czasie wrocławianki wróciły do swojej słabej gry, pełnej błędów własnych. Przy stanie 8:13 Tore Aleksandersen nie wytrzymał i poprosił o czas. Podziałał on mobilizująco na jego podopieczne, które błyskawicznie zniwelowały straty do trzech "oczek". Mobilizacja ta była krótkotrwała, chwilę później Impel przegrywał 14:21, w niektórych akcjach popełniając banalne błędy. Wydawało się, że SK bank Legionovia wygra tę partię szybko i łatwo. Tak się jednak nie stało, wrocławianki ponownie zaskoczyły - tym razem na plus - goniąc rywalki. Po bloku Agnieszki Kąkolewskej na tablicy widniał wynik 19:22, lecz w końcówce przyjezdne odparły napór przeciwniczek.

Seta numer trzy trener Aleksandersen rozpoczął w nieco zmienionym ustawieniu, w wyjściowym składzie pojawiła się bowiem Jenna Hagglund, która wniosła trochę świeżości do gry Impela, grając dokładniej technicznie niż Magdalena Gryka. Gospodynie złapały odpowiedni rytm gry, co w dużej mierze widoczne było w ich ataku - w tym elemencie grały bowiem na wysokiej skuteczności (łącznie w całej partii 59 proc. skuteczności). Ten fakt pomógł im w zbudowaniu dużej przewagi w trakcie jednego ustawienia (13:8, 18:8). Tak jak w tej serii, tak i w dalszej części odsłony legionowianki nie umiały znaleźć odpowiedzi na skuteczne akcje rywalek, nawet pomimo przeprowadzonych zmian.

Impelki, będąc w trudnej sytuacji w tie-breaku, zdołały pokonać SK bank Legionovię Legionowo
Impelki, będąc w trudnej sytuacji w tie-breaku, zdołały pokonać SK bank Legionovię Legionowo

Po pogromie w trzeciej partii legionowianki zaskakująco dobrze weszły w kolejnego seta, prezentując dobrą siatkówkę. Do pierwszej przerwy technicznej walka na boisku była naprawdę wyrównana, lecz potem w akcję podopiecznych Guidettiego zaczęła wkradać się nerwowość, a niuanse decydowały o zwycięstwie bądź przegranej w akcji. Drobne różnice sprawiały, że to Impel utrzymywał przewagę. Jednak legionowianki nie zamierzały się poddać i po mocnym zbiciu na kontrze Aleksandry Wójcik doprowadziły do remisu 16:16.

Tore Aleksandersen dokonał zmiany na pozycji rozgrywającej, na boisko wróciła Magdalena Gryka, ponadto w odstępie jednej akcji wykorzystał oba przysługujące mu czasy, ale przyjezdne rozkręciły się na dobre (17:20). Wprawdzie legionowianki w końcówce miały drobne problemy, ale i tak udało im się doprowadzić do tie-breaka.

Decydująca odsłona była bardzo szarpana w wykonaniu obu drużyn, jednak inicjatywa - również punktowa - była po stronie Legionovii. Sytuacja uległa zmianie w połowie seta, gdy dwoma udanymi atakami Cutura dała swojemu zespołowi prowadzenie (10:9). Ta siatkarka odciążyła w ataku zdecydowaną liderkę Impela w tym meczu, Joannę Kaczor. Choć gospodynie miały dwa punkty przewagi, to nagle stanęły i straciły cztery kolejne "oczka", dzięki czemu Legionovia miała piłkę meczową! Końcówka była niezwykle nerwowa, przyjezdne nie wykorzystały czterech szans na zwycięstwo, a Impel wygrał przy drugim podejściu za sprawą czujnej gry na siatce Berit Kauffeldt.

Impel Wrocław - SK bank Legionovia Legionowo 3:2 (25:20, 21:25, 25:13, 21:25, 19:17)

Impel: Gryka, Kaczor, Kąkolewska, Kauffeldt, Mroczkowska, Cutura, Sawicka (libero) oraz Kwiatkowska, Topić, Hagglund

SK bank Legionovia: Bechis, Smarzek, Thibeault, Połeć, Wójcik, Paszek, Wysocka (libero) oraz Bociek, Szymańska, Pietraszkiewicz (libero), Gajewska

MVP: Joanna Kaczor (Impel Wrocław)

Komentarze (2)
avatar
gerth
14.02.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Impel jest w tym roku baaardzo słabiutki, dość powiedzieć że po dzisiejszym meczu można im pogratulować cokolwiek szczęśliwego, wymęczonego, ledwo ledwo, z grą na przewagi, tajbrekowego zwycięs Czytaj całość
Ala Alek
12.02.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wielkie brawa dla Joasi Kaczor.Impel pokazał jak należy wygrywać