Paweł na parkiecie był walczakiem i kilerem - rozmowa z Ireneuszem Mazurem

Paweł nigdy nie przepadał za tym, aby znajdować się w centrum zainteresowania. Z drugiej strony, w każdej ekipie pełnił rolę jednego z liderów - mówi były selekcjoner polskiej reprezentacji.

W tym artykule dowiesz się o:

Nasze przewidywania się potwierdziły. Zarząd Polskiego Związku Piłki Siatkowej wybrał Pawła Papke na stanowisko prezesa, z którego zrezygnował aresztowany Mirosław P.

Mało kto zna tak dobrze nowego szefa polskiej siatkówki, jak Ireneusz Mazur. To on dał mu szansę w reprezentacji Polski juniorów, 19 lat temu świętował z nim złoty medal mistrzostw Europy w tej kategorii wiekowej, a później... Ich losy wielokrotnie się krzyżowały, czy to na poziomie reprezentacji, czy w rozgrywkach klubowych.

[ad=rectangle]

Marek Bobakowski: Pana "dzieci" przejmują powoli polską siatkówkę.

Ireneusz Mazur: Dlaczego? O czym pan mówi? 
 
[b]

Paweł Papke został właśnie prezesem PZPS.[/b]

- Od pana się o tym dowiaduję. Wiedziałem, że dzisiaj spotyka się zarząd, wiedziałem, że Paweł jest wymieniany w gronie faworytów, ale nie myślałem, że tak szybko zapadnie ta decyzja.

To był jedyny kandydat, więc nie było za bardzo się nad czym zastanawiać. Głosowanie i już.

- No tak. Ale może i dobrze. To świadczy o tym, że Paweł będzie miał pełne poparcie obecnego zarządu, więc i powinien spokojnie dokończyć obecną kadencję. Bo pamiętajmy, że został wybrany na razie na mniej więcej kilkanaście miesięcy. Jesienią 2016 będą nowe wybory.

Zna pan go od nastolatka. Od zawsze miał charakter? Dążył do wyznaczonych celów?

- U młodych ludzi zazwyczaj takich cech nie widać. Oni jeszcze bawią się sportem, nie zakładają, co będą robić w przyszłości. Pawła pamiętam jako cholernie utalentowanego nastolatka.

Pracuś? Czy głównie właśnie talent?

- Musiał ciężko pracować, nie miał wyjścia. W tamtych czasach szkolenie narzucało odpowiednie wymogi. Nie było zmiłuj trzeba było ciężko trenować. Tylko w ten sposób można było do czegoś dojść, osiągnąć sukces.

Papke to dusza towarzystwa, czy raczej człowiek skryty?

- Paweł nigdy nie przepadał za tym, aby być w centrum zainteresowania. Z drugiej strony, w każdej ekipie był jednym z liderów pod względem sportowym, był walczakiem na parkiecie, prawdziwym kilerem, co zawsze ma przełożenie na życie w szatni. Nie można więc powiedzieć, że był "wycofany". To naprawdę normalny facet, który czasami lubi się pośmiać, a czasami potrzebuje chwilę spokoju.

Czy jego wybór na szefa PZPS rozpocznie wymianę pokoleniową wśród siatkarskich działaczy? Marcin Prus, Dawid Murek, Piotr Gruszka - to oni przejmą tę dyscyplinę?

- Spokojnie, nie tak szybko. Wybór Pawła odczytuję jako dokończenie pewnej wizji, którą wciela w życie obecny zarząd. Nie sądzę, że dojdzie do rewolucyjnych zmian. Jednak sam wybór może być impulsem i koledzy Pawła z boiska być może zaczną pracę u podstaw, w swoich województwach, aby w przyszłym roku przejąć już stery w polskiej siatkówce. Kto wie.

Papke to były znany siatkarz, ale w ostatnich latach, głównie ze względu na karierę polityczną, na arenie międzynarodowej dość anonimowy. Nie boi się pan, że nasza pozycja na świecie nieco osłabnie?

- Ma pan rację, w Europie czy na świecie pewnie zapomnieli już o Pawle. To jednak żaden problem. Pozycję w FIVB czy CEV szybko sobie wyrobi. To naprawdę nie jest problem polskiej siatkówki.

Komentarze (0)