Działacze Skry Bełchatów nie ukrywali obaw związanych z przeniesieniem do Łodzi spotkania Ligi Mistrzów z Iskrą Odincowo. Po pierwsze nie byli pewni, czy ogromna 9 tys. hala się zapełni. Po drugie występując w Łodzi Skra grała praktycznie na wyjeździe, gdyż w Pałacu Sportu trenowała tylko o dzień dłużej niż rywal z Rosji. W środę wieczorem okazało się jednak, że wszystkie obawy były bezpodstawne. - Opłaciło się podjąć ryzyko i zagrać w Łodzi - cieszy się prezes Skry Konrad Piechocki.
- Nie wierzyłem własnym oczom, kiedy przed rozpoczęciem gry zobaczyłem, że w hali nie ma wolnych miejsc. A przecież był to środek tygodnia - opowiada Gazecie Wyborczej Daniel Pliński. Dawid Murek podkreśla, że przy tak wielkim dopingu nie można było zagrać słabiej.
Przed spotkaniem trener gości Zoran Gajić twierdził, iż bardzo się cieszy, że jego drużyna zagra przy dziewięciotysięcznej publiczności. - Daj Bóg, żeby na każdym meczu siatkarskim było tylu ludzi. Moim zawodnikom to tylko pomoże - mówił. Po zakończeniu pojedynku zmienił zdanie. - Nie poradziliśmy sobie z presją 9 tys. kibiców - potwierdził.