Zdobycie trzech punktów nie przyszło wrocławiankom łatwo. W drugim i trzecim secie napotkały opór ze strony rywalek i ostrowczankom niewiele zabrakło, by zakończyć triumfem co najmniej jedną z partii. - Jestem bardzo usatysfakcjonowany z wyniku 3:0, ponieważ nadrobiliśmy straty w drugim i trzecim secie. Zmiany spowodowały, że sprawy potoczyły się dla nas dobrze - zauważył Tore Aleksandersen, nawiązując do różnicy punktowej, utrzymującej się przez cały trzeci set.
[ad=rectangle]
Szukając sposobu na odwrócenie losów trzeciej partii, norweski szkoleniowiec posłał do boju zmienniczki Annę Grejman, Anitę Kwiatkowską oraz Jennę Hagglund. Roszady przyniosły nadspodziewany efekt. Wrocławianki odrobiły siedmiopunktową stratę, a w emocjonującej końcówce bardziej doświadczony zespół z Wrocławia postawił kropkę nad i, rozstrzygając pojedynek w trzech setach. - To było spotkanie, w którym chcieliśmy dać pograć innym zawodniczkom, ponieważ szanse na trzecie miejsce były nikłe. Wiele siatkarek rozegrało dobre zawody, szczególnie jestem zadowolony z postawy Agaty Sawickiej na libero, zaprezentowała się bardzo solidnie w dograniu i defensywie - chwalił swoje zawodniczki Norweg.
Na zawodniczki z Wrocławia w tym sezonie wylała się fala krytyki, w związku ze słabszymi występami w Orlen Lidze oraz Lidze Mistrzyń. Wynikiem sześciu ligowych porażek jest czwarte miejsce w tabeli, skazujące wrocławianki na pojedynek w ewentualnych półfinale z Chemikiem Police. Jak podkreśla trener Aleksandersen, nie należy jednoznacznie krytykować postawy Impela. - Jeśli ktoś jest bardzo krytyczny, to powie, że w ewentualnym półfinale spotkamy się z Chemikiem Police. Jestem zadowolony, że kończymy fazę zasadniczą z 16 wygranymi i 6 porażkami. W poprzednim sezonie mieliśmy 13 zwycięstw i 5 porażek, a mówiło się, że zagraliśmy świetny sezon. Jesteśmy trochę rozczarowani, że nie udało się zająć trzeciego miejsca, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku - zapowiedział były trener reprezentacji Finlandii.