Siatkarze Effectora zapowiadali, że rywalizacja z Cuprum Lubin będzie przepełniona walką i słowa dotrzymali. Pierwszy mecz, rozgrywany w Hali Legionów, rozstrzygnął się dopiero w tie-breaku. - 2,5 godziny meczu i wydaje mi się, że nie było to spotkanie bez emocji. Obie drużyny zagrały bardzo dobrze. Pokazaliśmy dużą klasę - mówił wybrany najlepszym zawodnikiem Sławomir Jungiewicz.
[ad=rectangle]
Po zaskakująco gładko wygranym secie otwierającym całe spotkanie, wydawało się, że podopieczni Dariusza Daszkiewicza mogą wypracować sobie solidną zaliczkę przed rewanżem. Tak się jednak nie stało. Ale nie jest to zmartwieniem dla biało-czerwono-niebieskich. - To, że nie wygraliśmy w 3-4 setach nie ma dla nas znaczenia. Wygraliśmy spotkanie i nie mamy tej presji psychicznej. To Cuprum musi się teraz martwić jak wygrać kolejne spotkanie - stwierdził atakujący.
Rewanż zaplanowano na przyszły piątek. Do tego czasu być może wykuruje się Adrian Buchowski, którego powrót z pewnością byłby wzmocnieniem kielczan. Jungiewicz przekonuje, że Effector jest w dobrej formie i będzie chciał to jeszcze raz potwierdzić. - Po takim występie jedziemy do Lubina po zwycięstwo.
Pokonanie lubinian nie tylko jest ważne w kontekście walki o piąte miejsce, ale też przeszło do klubowej historii. Po raz pierwszy w PlusLidze ekipa ze stolicy woj. świętokrzyskiego wygrała pięć meczów z rzędu. Nic więc dziwnego, że w drużynie panują świetne nastroje. - Widać dobrą atmosferę w szatni i na treningach, każdy chodzi bardziej uspokojony. Zupełnie inaczej niż miało to miejsce w sezonie zasadniczym. Będziemy się starali utrzymać dobrą passę - zakończył Jungiewicz.