Derbowe pojedynki rządzą się swoimi prawami. Podobnie było w starciu pomiędzy AZS-em Politechniką Warszawską a Cerrad Czarnymi Radom. Emocji dostarczył zwłaszcza czwarty set, w którym nie zabrakło walki na przewagi. Ostatecznie przyjezdni triumfowali 35:33. Mecz nie należał jednak do najprzyjemniejszych dla oka, obie ekipy oddały aż 51 punktów po własnych błędach. - Naprawdę jedynym pozytywem po tym spotkaniu jest wynik. Poza pierwszym setem, wygranym 25:17, to właściwie nie graliśmy w siatkówkę - skomentował Robert Prygiel.
[ad=rectangle]
Pomimo zwycięstwa szkoleniowiec Wojskowych nie był w najlepszym nastroju. - Cieszy jedynie zwycięstwo za trzy punkty. Trzeba jasno podkreślić, że tak słabo już dawno nie zagraliśmy. Ważne, że wszystko dobrze się skończyło - dodał. W podobnym tonie wypowiada się Daniel Pliński. - Jesteśmy zadowoleni z wygranej, tylko to się liczy. Obie drużyny walczyły, pozostawiły serce na boisku. Nie zabrakło jednak prostych błędów, co w takich meczach czasami się zdarza - analizował kapitan Cerrad Czarnych.
Według środkowego na końcowy rezultat spory wpływ miała kontuzja Bartłomieja Lemańskiego, której młody zawodnik nabawił się w końcówce trzeciego seta. - Myślę, że to jest chłopak, który mógł w tym spotkaniu zrobić różnicę - podkreślał Daniel Pliński. Lemański popisał się 2 asami serwisowymi i 1 blokiem, w ataku zanotował 57-procentową skuteczność. - Niestety taki jest sport, nam dzięki temu grało się trochę łatwiej. Życzę temu chłopakowi, żeby jak najszybciej wrócił do zdrowia, bo ma ogromny potencjał i według mnie w przyszłości będzie stanowił o sile reprezentacji - nie szczędził ciepłych słów były kadrowicz.
Również Robert Prygiel przyznał, że nie wiadomo, jakim wynikiem zakończyłoby się spotkanie, gdyby Bartłomiej Lemański mógł grać do końca. - Na pewno duży wpływ miała ta nieszczęśliwa kontuzja, dlatego cała drużyna i klub trzymają kciuki za Bartka, żeby to nie było nic poważnego - podkreślił trener radomian.