Nie mamy monopolu na wygrywanie - rozmowa z Anną Werblińską, przyjmującą Chemika Police

Po finałowym meczu Pucharu Polski 2015 wiele do zarzucenia ma sobie kapitan Chemika Police, Anna Werblińska. Zawodniczka przyznaje, że nie zagrała najlepiej w najważniejszym spotkaniu turnieju.

Krzysztof Sędzicki: Uciekło wam pierwsze trofeum w tym sezonie. Jak doszło do tego, że faworyzowany Chemik jednak nie obronił Pucharu Polski?

Anna Werblińska: Nie mamy monopolu na wygrywanie. Atom ten finał rozegrał bardzo dobrze, więc można im tylko pogratulować. Z kolei u nas było dużo nerwowości oraz niedokładności. Tak naprawdę to nie byłyśmy my. Może w tym pierwszym secie jeszcze to wszystko nie wyglądało źle, ale później popełniałyśmy masę błędów własnych, dużo nieprzemyślanych akcji pojawiało się z naszej strony.
[ad=rectangle]
Czy mimo porażki jesteś w stanie dostrzec w tym meczu coś pozytywnego dla siebie lub zespołu?

- Cieszę się z tego, że po wysoko przegranym trzecim secie dałyśmy jeszcze radę wrócić na boisko, na właściwe tory i doprowadzić do tie-breaka.

Otrzymałaś też nagrodę dla najlepszej przyjmującej turnieju. Pociesza cię to choć trochę?

- To jest oczywiście miłe wyróżnienie, ale zamiast niego wolałabym trzymać w ręku Puchar Polski.

Momentami można było odnieść wrażenie, że Atomówki miały lepszą ławkę rezerwowych - weszły Efimienko, Fonoimoana, a gra drużyny dalej się układała. Uważasz, że brakowało wam takich "asów" wchodzących z kwadratu?

- Osobiście źle się czułam przez te pierwsze sety. Zwłaszcza w ataku ciężko było mi przebić się przez blok, czy trafić w boisko, więc myślę, że w pewnym momencie chyba jednak trzeba było mnie zmienić, bo moja gra niestety pozostawiała wiele do życzenia. Trener jednak pozostawił mnie na boisku. Pewnie liczył, iż się przełamię i ostatecznie, choć dość późno, jednak to zrobiłam. Ale o tym, kto gra i kto wchodzi, decyduje szkoleniowiec.

A może po prostu sopocianki wyniszczyły was blokiem? W całym meczu po tym elemencie zdobyły aż o osiem punktów więcej od was.

- Nie oszukujmy się, dziewczyny z Sopotu są wysokie, mają bardzo dobry blok, a przy naszej wysokiej grze nie jest go trudno ustawić.

Pojawia się wiele głosów, że Puchar Polski właściwie nic nie daje, bo zwycięstwo w nim nie pozwala zagrać w Lidze Mistrzyń. Jakie jest twoje zdanie na ten temat?

- Puchar Polski to jest jednak prestiż. Grają w nim drużyny, które naprawdę na to zasłużyły. Mam jednak nadzieję, że chociaż spotkanie się podobało. Na pewno w naszych szeregach jest smutek i żal, że nie powiodło się nam w tym finale. Chyba faktycznie lepiej się zdobywa to trofeum niż broni.

Anna Werblińska została najlepszą przyjmującą turnieju finałowego Pucharu Polski, ale - jak sama przyznaje - zamieniłaby tę nagrodę na trofeum za zwycięstwo w finale
Anna Werblińska została najlepszą przyjmującą turnieju finałowego Pucharu Polski, ale - jak sama przyznaje - zamieniłaby tę nagrodę na trofeum za zwycięstwo w finale

W tym sezonie, w 3. kolejce fazy zasadniczej zespół z Sopotu miał już szansę na to, by was pokonać, ale ostatecznie uległy po pięciu setach gry. Może to musiało się kiedyś zemścić?

- Psychiczną przewagę miałyśmy my, ale sopocianki bardzo chciały wydrzeć nam to zwycięstwo. Iza (Bełcik - przyp. red.) wspominała, że nie ma jeszcze Pucharu Polski w swojej kolekcji, więc chciała go zdobyć. Myślę, że Atom będzie dla nas najsilniejszym rywalem i prawdopodobnie z nim właśnie przyjdzie nam rywalizować w finale Orlen Ligi.

Czy ta porażka wpłynie jakoś na zespół? Już w środę rozpoczynają się play-offy. 

- Terminarz jest napięty, ale intensywny praktycznie tak samo dla wszystkich zespołów. My jesteśmy od tego, aby grać. To jest nasza praca. Musimy szybko wyrzucić tę porażkę z głowy, a następnie koncentrować się na play-offach i Lidze Mistrzyń.

Nie da się ukryć, że jesteście wyraźnymi faworytkami w rywalizacji z SK Bank Legionovią. Jak zapatrujecie się na nią?

- W naszej lidze zdarzają się takie mecze, jak nasz przegrany 2:3 z drużyną z Dąbrowy Górniczej. Ktoś ma słabszy dzień, słabszy moment i przeciwnik wykorzystuje tę słabość. Dlatego musimy uważać na wszystkich. Choćby zespół z Muszyny zaskoczył w pierwszej rundzie, w drugiej zaprezentował się nieco słabiej. Dlatego właśnie do starć z Legionovią musimy przystąpić w pełni skoncentrowane.

Komentarze (0)