Ekipa z Kazania zgodnie z oczekiwaniami awansowała do finału, ale w sobotę na parkiecie zostawić musiała sporo zdrowia, żeby pokonać ekipę gospodarzy. - Po pierwsze berlińczycy grają u siebie, po drugie mają za sobą kibiców. To zawsze tworzy lekko nerwową atmosferę, ale to przecież Final Four i dostały się tu tylko silne zespoły. Tym bardziej cieszy wygrana - przyznaje w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Wilfredo Leon.
[ad=rectangle]
Według wielu obserwatorów głównym faworytem do zwycięstwa w berlińskim Final Four jest właśnie Zenit. - Według mnie nie. Jesteśmy drużyną, która dotarła do finału i teraz chcemy bić się o zwycięstwo, o pierwsze miejsce w tym turnieju. I tyle - podkreśla znakomity przyjmujący, który w sobotnim meczu zdobył aż 26 oczek i został najlepiej punktującym zawodnikiem pierwszego dnia zmagań.
Władimir Alekno musi w ostatnim czasie radzić sobie z problemami zdrowotnymi kilku swoich podopiecznych. Okazuje się, że trudności te mogą wynikać z olbrzymich obciążeń treningowych, jakie rosyjski szkoleniowiec narzucił drużynie. - To prawda. Musieliśmy wzmocnić przygotowanie fizyczne, ponieważ spodziewaliśmy się trudnych meczów w Final Four - wyjaśnia kubański przyjmujący.
W wielkim finale Ligi Mistrzów Zenit Kazań o złoto zagra z Asseco Resovią - klubem, który Leonowi nie jest obojętny. Jeszcze nie tak dawno temu przebywał on bowiem w Polsce i trenował z rzeszowskim zespołem. - Tak, mam z nimi świetny kontakt. Kibicuję im w półfinale ze Skrą, jednak jeśli spotkamy się to na boisku będziemy rywalami, jednak chwilę później ponownie staniemy się kolegami - zaznacza nasz rozmówca.
Wilfredo Leon dla SportoweFakty.pl: Nie jesteśmy faworytem
Kubański przyjmujący zapewnia, że jego zespół będzie bił się w finale o zwycięstwo. Zaznacza też, że Zenit ciężko pracował przed berlińskim turniejem.