Andrea Anastasi: Mój pomysł na drużynę nie zakładał awansu do finału PlusLigi

Szkoleniowiec Lotosu Trefla Gdańsk przyznaje, że kluczem do sukcesu jego zespołu była chemia. Tegoroczny wynik przeszedł jednak najśmielsze oczekiwania włoskiego trenera.

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
Ekipa z Trójmiasta ma za sobą znakomity sezon zwieńczony zdobyciem Pucharu Polski i plusligowego srebra. Tak dobrego rezultatu nie spodziewał się nawet główny architekt wspomnianych sukcesów. - Pomysł, jaki miałem na początku sezonu, nie zakładał awansu do finału PlusLigi, zwłaszcza po ostatnim występie, kiedy Lotos zajął dziesiąte miejsce. Staraliśmy się być drużyną, która oscylowałaby w okolicach piątego miejsca. Najważniejszą rzeczą jest to, że cały czas staraliśmy się wierzyć w naszą pracę i chcieliśmy osiągnąć najwięcej jak się da - przyznał w rozmowie z portalem plusliga.pl Andrea Anastasi.
Szkoleniowiec z Półwyspu Apenińskiego nie tylko dobrał do swojego planu odpowiednich wykonawców, ale też był w stanie stworzyć znakomitą atmosferę, która mimo olbrzymiej różnorodności zawodników, pozwoliła w krótkim czasie sięgnąć po pierwsze w historii klubu trofeum. - W opinii drużyny i w moim odczuciu, przepis na sukces to przede wszystkim zbudowanie dobrej chemii w ekipie. Ludzkiej, a więc w relacjach w drużynie, ale też chemii technicznej, widocznej na boisku. Wyznaczyliśmy sobie plan, znaleźliśmy do niego klucz, który musieliśmy wykorzystać - zdradził selekcjoner reprezentacji Polski. Jak wyglądać będzie przyszłość Lotosu Trefla Gdańsk? Na razie wiadomo, że w drużynie zostają, zarówno szkoleniowiec, jak i najważniejsi zawodnicy: Mateusz Mika i Murphy Troy. Potencjał do rozwoju więc jest, ale sporo zależeć będzie od możliwości finansowych klubu, który wbrew ostatnim wynikom do najbogatszych w kraju nie należy.

- Kiedy przychodziłem do Gdańska, wiedziałem jakie są wymagania, że ten klub chce się stopniowo rozwijać. Nasz projekt nie skończył się na tym sezonie. Co ciekawe, nie mieliśmy takiego budżetu jak: ZAKSA, PGE Skra czy Asseco Resovia. Także przyszłość jest niepewna. Oczywiście mam nadzieję, że sponsorzy pomogą nam utrzymać się w czołówce. Gdybyśmy mieli taki budżet, jak tamte zespoły, moglibyśmy mieć jeszcze ambitniejsze cele i szukać jeszcze lepszych i skuteczniejszych rozwiązań. Kiedy tu przyszedłem miałem po prostu swój pomysł na stworzenie drużyny i to się udało - zaznaczył Anastasi.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×