Już w najbliższy czwartek (28 maja) polscy siatkarze rozpoczynają rozgrywki Ligi Światowej - meczem z Rosją, w Gdańsku. Nawet w szerokiej kadrze powołanej na ten rok zabrakło miejsca dla Zbigniewa Bartmana. Zawodnik, który w 2012 roku wygrał u boku Andrei Anastasiego Ligę Światową, a rok wcześniej przywiózł srebro z Pucharu Świata, został pominięty przez Stephane'a Antigę. Jednak przykład Bartosza Kurka, który wrócił po kilku miesiącach banicji, pokazuje, że być może "Zibiego" jeszcze zobaczymy w reprezentacji.
[ad=rectangle]
- Jestem optymistą, wszystko zaczyna się układać - rozpoczął rozmowę ze Sportowymi Faktami były siatkarz Jastrzębskiego Węgla.
Marek Bobakowski: Optymizm, ważna rzecz. Zwłaszcza po takim sezonie.
Zbigniew Bartman: Niestety, kontuzji nie da się zaplanować, nie da się przed nią uciec.
Poważny uraz łokcia wyłączył pana z gry na kilka miesięcy. Operacja we Włoszech całkowicie się udała? Możemy już napisać, że sprawa została zakończona sukcesem?
- Wróciłem na samą końcówkę sezonu 2014/15. Rozegrałem kilka spotkań, łokieć nie boli, nie puchnie, doskonale się czuję. Byłem jeszcze na konsultacjach we Włoszech i usłyszałem, że nie ma już śladu po urazie. Dlatego rzeczywiście mogę odetchnąć i zamknąć ten ciężki okres w mojej karierze. Jak to mówią lekarze: przeszedłem grypę, nie ma powikłań, trzeba wrócić do pracy. Chociaż…
Coś jest nie tak?
- Wielotygodniowa rehabilitacja spowodowała, że straciłem sporo masy mięśniowej. To było widać w tych spotkaniach, w których grałem ostatnio. Dlatego po sezonie, zamiast jechać na wakacje, zabrałem się za siebie. Cztery razy w tygodniu chodzę na siłownię, mam rozpisany szczegółowy plan powrotu do optymalnej formy fizycznej.
[b]
O wakacjach pan pewnie też nie myśli na razie, bo trwają negocjacje w sprawie przyszłego sezonu. Czy Zbigniew Bartman wyjedzie z PlusLigi?[/b]
- Nie będę owijał w bawełnę, sytuacja wygląda tak: chciałbym zostać w Jastrzębskim Węglu, ale tam zmieniło się finansowanie, jest o wiele mniej pieniędzy i moja umowa byłaby ogromnym obciążeniem dla budżetu klubu. Szanuję prezesa Zdzisława Grodeckiego, wiem, że zrobi wszystko, aby klub prezentował jakiś poziom sportowy, ale bez kasy będzie to trudne. W tej chwili w Polsce jest tylko jeden zespół, który może mnie zatrudnić.
Asseco Resovia Rzeszów.
- Tak. Trwają rozmowy z szefami tego zespołu. Jak to w negocjacjach, raz jest bliżej, raz dalej. Trudno mi dzisiaj odpowiedzieć na sto procent, czy się dogadamy. Ostatnio jakaś cisza zapanowała "na łączach". Ale spokojnie. Wiem z doświadczenia, że w sprawach transferowych nie należy się spieszyć. Z drugiej strony, w nieskończoność nie mogę będę czekał.
Nawet jeżeli Resovia się nie zdecyduje, to ze znalezieniem pracy nie powinien pan mieć problemów.
- Tak, wiem i dlatego podchodzę do tego z takim spokojem. Jeżeli nie Rzeszów, to wyjadę z Polski. Grałem już i w Rosji i we Włoszech, więc nie boję się zagranicznych wyzwań.
Może z ligi włoskiej będzie bliżej do kadry Antigi? Jak w przypadku Kurka.
- Może, nie wiem. Trzeba zapytać trenera reprezentacji.
Wyczuwam, że nie jest panu po drodze z selekcjonerem.
- Nie, dlaczego? Stwierdzam fakt, o powołaniach decyduje Stephane. Jego trzeba pytać.
Czy Antiga rozmawiał z panem w ostatnich miesiącach? Mieliście kontakt?
- Ze dwa razy ucięliśmy krótką rozmowę przy okazji meczów PlusLigi.
Czyli jest zainteresowanie.
- Nazwałbym to inaczej: raczej kurtuazyjną wymianą serdeczności.
Za rok igrzyska olimpijskie. Marzy pan o wyjeździe do Rio?
- Na igrzyskach już byłem, w Londynie. Mimo że jechaliśmy jako faworyci, nie udało się przywieźć medalu. Dlatego mam rachunki do wyrównania. Jeżeli uda mi się znaleźć mocny klub, dojść do wysokiej formy i załapać do szerokiej kadry na rok 2016, to z pewnością będę walczył o wyjazd. Jednak, jak widać, tych pośrednich warunków jest sporo.
A jak się nie uda?
- Powiem tak: z reprezentacją, czy bez, z optymizmem patrzę w przyszłość. Będzie dobrze, musi być dobrze.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)