Po dwóch porażkach mało kto spodziewał się, że jastrzębianie są w stanie odwrócić losy rywalizacji o najniższy stopień podium w obecnym sezonie PlusLigi. Jednak w środowym meczu w hali PGE Skry Bełchatów zagrali bardzo dobrze, zwyciężając w tie-breaku. Motorem napędowym Jastrzębskiego Węgla był Michał Łasko, który zapisał na swoim koncie aż dwadzieścia osiem punktów, w tym pięć blokiem i dwa zagrywką.
[ad=rectangle]
- Naszym celem było to, aby przyjechać do Bełchatowa i walczyć od pierwszej do ostatniej piłki. Cieszę się, że nam się to udało. Pomimo tego, iż mieliśmy lepsze i gorsze momenty w tym spotkaniu, zachowaliśmy wiele zimnej krwi w końcówkach setów i doprowadziliśmy do zwycięstwa. Czapki z głów dla Michała Łasko za to, co pokazał w tym meczu. Po pojedynku trochę żartobliwie wyczyściłem mu buty, bo w ataku, bloku oraz zagrywce zagrał bajecznie - komplementował swojego kolegę przyjmujący, Zbigniew Bartman.
Teraz zmagania o brązowy medal przenoszą się do Jastrzębia-Zdroju. Podopieczni Roberto Piazzy, aby jeszcze przedłużyć rywalizację, muszą bezwzględnie zwyciężyć. W przeciwnym wypadku, krążek trafi w ręce bełchatowian. - Na pewno wszyscy życzylibyśmy sobie medalu, ale do tego jeszcze daleka droga. Musimy się skupić na regeneracji, bo do kolejnego spotkania zostało bardzo mało czasu. Musimy wyjść z podobnym nastawieniem, jak w Bełchatowie. Rzucimy wszystko, co mamy najlepsze na boisko i powalczymy o każdą piłkę - zapowiedział siatkarz Jastrzębskiego Węgla.