LŚ, gr. A: Powrót Sergio, thriller dla Canarinhos! - relacja z meczu Brazylia - Serbia

W swoim pierwszym meczu w Lidze Światowej 2015, reprezentacja Brazylii po zaciętym boju okazała się lepsza od kadry Serbii.

W tym artykule dowiesz się o:

Starcie Brazylijczyków z Serbami zapowiadało się szczególnie ciekawie przez pryzmat powrotu do kadry legendarnego libero Canarinhos Sergio Dutry Santosa oraz oficjalnego debiutu w roli selekcjonera Plavich Nikoli Grbicia. Ekipa z Kraju Kawy, która zorganizuje turniej Final Six i ma zapewniony w nim udział, przystąpiła do piątkowej rywalizacji bez swojego podstawowego rozgrywającego Bruno Rezende, zaś w serbskiej drużynie na pozycji atakującego pojawił się Sasa Starović.
[ad=rectangle]

Od początku pojedynku walka była wyrównana, a obydwa zespoły bawiły się w kotka i myszkę, gdyż do pewnego momentu Brazylia ciągle odskakiwała, by chwilę później Serbia doprowadzała do remisu (12:12). Dopiero po błędzie Leandro Vissotto gościom po raz pierwszy udało się wyjść na prowadzenie 15:14, z którego jednak nie cieszyli się zbyt długo (16:16). Potyczka obfitowała w sporą ilość obron, natomiast poziom spotkania był naprawdę wysoki (22:22). Ostatecznie wszystko miało się rozstrzygnąć po grze na przewagi, w której dwie decydujące akcje lepiej rozegrali przybysze z Europy, zaś I seta atakiem po bloku z lewego skrzydła zakończył Marko Ivović (24:26).

Porażka w inauguracyjnej partii jakby podrażniła wicemistrzów świata, którzy zaczęli silniej zagrywać i skuteczniej blokować, zaś to przełożyło się na wynik na tablicy świetlnej (10:7). W polu serwisowym brylował Felipe Fonteles, a trudny do zatrzymania w ofensywie był Ricardo Lucarelli, dzięki czemu Kanarkowi wypracowali sobie 5-punktową przewagę (15:10). Uros Kovacević, Nikola Rosić i Ivović mieli coraz więcej problemów w przyjęciu, co skrzętnie wykorzystywali gospodarze (21:15). Brazylijscy gracze już nie zaprzepaścili swojej szansy w tej odsłonie, którą wygrali pewnie do 17.

Najlepsza ekipa Ameryki Południowej wciąż była w natarciu, natomiast prym w jej szeregach zaczął wieść środkowy Lucas Saatkamp, który był czujny w bloku (12:9). Serbowie nie zamierzali składać broni i zbliżyli się do swojego przeciwnika na jedno oczko (13:12), lecz miejscowi zawodnicy potrafili momentalnie przyspieszyć i objąć prowadzenie 15:12. Wydawało się, że Canarinhos już bezproblemowo triumfują w tej części meczu (19:16), ale wtedy sprawy w swoje ręce wziął Marko Ivović, który posłał na stronę rywali kilka silnych zagrywek (21:20). Jednakże Raphael Vieira de Oliveira oraz jego reprezentacyjni koledzy nic sobie z tego nie zrobili i to do nich należało ostatnie słowo w III secie (25:22).

Brazylijska drużyna z wysokiego "C" rozpoczęła 4. partię po udanych zagraniach w wykonaniu środkowego Isaca (5:2), jednak zawodnicy z Europy włączyli wyższy bieg i odrobili wszystkie straty z nawiązką (6:7). Na boisku pojawili się rozgrywający Aleksa Brdjović oraz atakujący Aleksandar Atanasijević, byli siatkarze PGE Skry Bełchatów, a kadra Serbii złapała wiatr w żagle i uwierzyła w doprowadzenie do tie-breaka (13:15). Swoje trzy grosze w bloku dołożył także Dragan Stanković, dzięki czemu podopieczni szkoleniowca Grbicia byli coraz bliżej zrealizowania swojego celu (15:18). Błędy własne przyjezdnych sprawiły, że reprezentacja Brazylii ujrzała światełko w tunelu (20:21), zaś chwilę później doprowadziła do remisu (23:23). W końcowym rozrachunku o losach tej odsłony miała zadecydować walka na przewagi, którą asem serwisowym zakończył Atanasijević (26:28).

Zagrywki Felipe Fontelesa, byłego gracza ZAKSY, siały popłoch w szeregach przyjmujących Serbii
Zagrywki Felipe Fontelesa, byłego gracza ZAKSY, siały popłoch w szeregach przyjmujących Serbii

Europejczycy starali się dotrzymywać kroku ekipie z Kraju Kawy (4:4), lecz skuteczne zagrania w bloku Lucasa Saatkampa zaczęły odbierać Serbom nadzieje na ostateczne zwycięstwo (7:4). Wiarę Plavim przywróciły dopiero błędy własne wicemistrzów olimpijskich z Londynu (10:9). Aczkolwiek wtedy w polu serwisowym pojawił się Fonteles, który dał chwilę oddechu brazylijskiej drużynie narodowej (12:9). Brazylijczycy już nie dali się dogonić (15:11) i od wygranej rozpoczęli zmagania w Lidze Światowej 2015.

To siódmy z rzędu triumf Brazylii z serbskimi zawodnikami po tie-breaku w LŚ. Rewanż odbędzie się 31 maja (niedziela) o godzinie 15:00 czasu polskiego.

Brazylia - Serbia 3:2 (24:26, 25:17, 25:22, 26:28, 15:11)

Brazylia: Raphael (1), Vissotto (18), Isac (11), Lucas (15), Lucarelli (16), Fonteles (15), Sergio (libero) oraz William, Wallace (2), Loh.

Serbia: Jovović (1), Starović (10), Lisinac (10), Podrascanin (5), Ivović (17), Kovacević U. (17), Rosić (libero) oraz Cupković, Brdjović (1), Atanasijević (5), Stanković (2).

Tabela grupy A Ligi Światowej

MiejsceDrużynaMeczeZ-PSetyPunkty
1. Włochy 1 1-0 3:1 3
2. Brazylia 1 1-0 3:2 2
3. Serbia 1 0-1 2:3 1
4. Australia 1 0-1 1:3 0
Komentarze (6)
avatar
zuzelgorzów1234567890
30.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
po ile awansuje z grup?szukam i znalesc nie moge 
avatar
dujszebajew
29.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ivović trochę obity w przyjęciu, ale grał przyzwoicie..gdyby Atanasijevic grał od początku to może by wygrali.. 
avatar
nowa
29.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Widziałam tylko 1 set i kawałek 3, i wydawało się, że Brazylia już kontroluje a tu nic z tego, to musiało byc ciekawe spotkanie.