Kibice obserwujący Montreux Volley Masters musieli czekać na pięciosetowy dreszczowiec aż do półfinałów imprezy i meczu reprezentacji Turcji i Holandii. Oranje, które pod wodzą Giovanniego Guidettiego wyraźnie poprawiły swoją grę i zwyciężyły we wszystkich spotkaniach fazy grupowej turnieju, były stawiane w roli faworytek konfrontacji. Jednak już pierwszy set zakończył się dla nich nieprzychylnie: Holenderki po odrobieniu trzech piłek setowych zdominowały rywala w grze na przewagi, ale na wyniku zaważyła decyzja arbitra, który nie zauważył obicia tureckiego bloku przez Celeste Plak.
[ad=rectangle]
Straty zostały nadrobione szybko. Kadrowiczki Ferhata Akbasa na własne życzenie zmarnowały wypracowaną przewagę, a przy stanie 23:23 popełniły rażące błędy w komunikacji oraz przyjęciu. W dalszej fazie spotkania emocje ustąpiły miejsca wyraźnej przewadze jednej lub drugiej ekipy: w trzeciej partii rozegrała się Neriman Ozsoy (20 punktów), na co włoski szkoleniowiec Holandii odpowiedział zmianami w składzie, który przyniosły efekt w postaci doprowadzenia do tie-breaka. W nim kluczowa okazała się umiejętność trzymania nerwów na wodzy, którą lepiej opanowały siatkarki znad Bosforu. Dwa zmarnowane serwy Plak i Koolhaas rozstrzygnęły mecz na korzyść Turcji.
Holandia - Turcja 2:3 (27:29, 25:23, 13:25, 25:17, 13:15)
Holandia: Sloetjes, Buijs, Belien, Plak, Steenbergen, Dijkema, Stam-Pilon (libero) oraz Stoltenborg, Balkestein-Grothues, Nummerdor-Flier, Pietersen, Koolhaas
Turcja: Yilmaz, Aydemir, Ozsoy, Akman, Onal, Cansu, Karadayi (libero) oraz Uslupehlivan, Akin, Dalbeler (libero), Babat, Aslanyurek
Drużyna z Kraju Kwitnącej Wiśni od początku zmagań nad Jeziorem Genewskim prezentowała najdojrzalszą i najdokładniejszą siatkówkę ze wszystkich zespołów biorących udział w imprezie, ale mało kto spodziewał się tak zdecydowanego zwycięstwa kadry Masayoshiego Manabe nad Sborną. Recepta na sukces azjatyckiej kadry była prosta: obrona, która była w stanie podbijać większość ataków silniejszych Rosjanek i umiejętne wykorzystanie ich bloku w kontrach. To pozwoliło Japonii triumfować w pierwszym secie i zyskać dziewięć punktów przewagi w drugim (19:10). Przy serwisie Iriny Małkowej drużyna Wadima Pankowa dokonała niemal niemożliwego i wyszła na prowadzenie, koniec końców jej wysiłek poszedł na marne przez błędy w końcówce partii. Ostatni akt sportowego dramatu był już jednostronnym spektaklem: Yukiko Ebata (17 pkt.) i odkrycie turnieju Sarina Koga (12 pkt.) poprowadziły swój zespół do gry o walki o drugie w historii złoto Volley Masters.
Japonia - Rosja 3:0 (25:23, 25:22, 25:13)
Japonia: Isajewa, Małkowa, Woronkowa, Podskalnaja, Pisarenko, Matienko, Romanenko (libero), Krawczenko (libero) oraz Zariażko, Nikołajewa, Filisztinskaja, Bawukina
Rosja: Ebata, Koga, Ishii, Otake, Ono, Miyashita, Zayasu (libero) oraz Foto, Fujita, Kimura
W rywalizacji o miejsca 5-8 rozgrywek reprezentantki Niemiec nie stworzyły pamiętnego widowiska, mierząc się z Dominikaną, jednak w ich wypadku styl jest nieważny wobec odniesionego w czterech setach zwycięstwa. Natomiast Azzurre wygrały swoje pierwsze spotkanie w Montreux, wykorzystując słabszą dyspozycję odmłodzonej kadry Chin i pokonując Azjatki w ostatnim sobotnim spotkaniu w Montreux.
Chiny - Włochy 1:3 (25:27, 21:25, 25:15, 16:25)
Niemcy - Dominikana 3:1 (25:19, 27:29, 26:24, 28:26)
31 maja, niedziela
Mecz o 3. miejsce: Holandia - Rosja (godz. 13:30)
Finał: Japonia - Turcja (16)