LŚ, gr. A: Brazylijscy rezerwowi nie pozostawili złudzeń - relacja z II meczu Brazylia - Australia

Trener Leonaldo w niedzielnym spotkaniu z Australią pozwolił odpocząć czołowym zawodnikom, a mimo to gospodarze nie mieli większych kłopotów z odniesieniem czwartego zwycięstwa w Lidze Światowej 2015.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
Przed rozpoczęciem weekendowej sesji, spotkania Brazylii z Australią nie zapowiadały się zbyt emocjonująco. Piątkowe starcie pokazało jednak, że Kangury zasłużyły na miejsce w światowej elicie. Podopieczni Roberto Santilli co prawda nie zdołali ugrać punktu, jednak zmusili gospodarzy do sporego wysiłku. Rewanżowe starcie zapowiadało się bardzo interesująco. Tym bardziej, że Roberley "Rubinho" Leonaldo, prowadzący drużynę w zastępstwie odbywającego karę dyskwalifikacji Bernardo Rezende, bohaterów pierwszego starcia postanowił posadzić na ławce rezerwowych. W wyjściowym składzie szóstce, w kadrze Canarinhos pojawiło się tylko dwóch graczy, którzy od początku wystąpili także w pierwszym starciu - Lucas Saatkamp i Sergio Dutra Santos. W ekipie Volleyrooss natomiast, Benjamin Bell zastąpił Grega Sukocheva.
Pierwsza partia rozpoczęła się po myśli gospodarzy, którzy wykorzystując pomyłki Australijczyków szybko odskoczyli od przeciwników najpierw na trzy, a po pierwszej przerwie technicznej nawet na sześć oczek (11:5). W tym momencie wydawało się, że będący na fali i grający bezbłędnie w ataku Brazylijczycy, powinni bez większych problemów kontrolować przebieg pierwszej partii. Zespół Roberto Santilliego miał jednak inne zdanie na ten temat. Sygnał do natarcia dał Thomas Edgar, którego skuteczne ataki pozwoliły Kangurom zmniejszyć straty o połowę (11:14). Chwilę później, zaniepokojony grą swojego zespołu Roberley "Rubinho" Leonaldo poprosił o czas, co wprowadziło nieco spokoju w szeregi gospodarzy. Nie na długo, bowiem po zakończeniu drugiej przerwy technicznej do głosu doszli rywale. Wejście na plac gry Grega Sukocheva i Lincolna Alexandra Williamsa poderwało ekipę z Antypodów do walki na tyle skutecznie, że po ataku Paula Sandersona na tablicy wyników pojawił się rezultat remisowy (16:16), który z krótkimi przerwami, utrzymywał się niemal do końca seta. Co prawda Canarinhos jeszcze kilkakrotnie zdołali odskoczyć przeciwnikom na dwa oczka, jednak gracze Roberto Santilliego błyskawicznie odrabiali straty, doprowadzając do emocjonującej końcówki. W niej górą byli gospodarze, pieczętując zwycięstwo po punktowej zagrywce Raphaela.Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli Australijczycy, którzy po udanym pojedynczym bloku Benjamina Bella na Ricardo Lucarellim objęli prowadzenie 3:0. Canarinhos, którzy przespali początek partii, odpowiedzieli rywalom błyskawicznie. Trzy kolejne akcje zakończyli zdobyciem punktu, dzięki czemu odrobili straty. Do pierwszej przerwy technicznej, inicjatywa należała jednak do siatkarzy Roberto Santilliego (8:7). Po niej, do głosu doszli gospodarze. Znakomita gra w ataku i polu zagrywki Wallace'a pozwoliła gospodarzom odskoczyć na cztery punkty jeszcze przed drugą przerwą techniczną (15:11). Bezradni goście, nie byli w stanie zniwelować strat. Brakowało nie tylko skutecznego bloku, ale także dokładności w ataku. Zespół z Kraju Kawy natomiast, z każdą kolejną akcją grał na coraz większym luzie, ostatecznie zwyciężając 25:19.
Po czterech meczach, reprezentacja Brazylii z kompletem zwycięstw przewodzi w grupie A (FIVB) Po czterech meczach, reprezentacja Brazylii z kompletem zwycięstw przewodzi w grupie A (FIVB)
Początek trzeciego seta to koncertowa gra Lucasa Saatkampa, która pozwoliła Canarinhos zbudować sześciopunktową przewagę (8:2). Trener Roberto Santilli starał się poprawić grę zespołu, zdejmując z boiska zmęczonego Thomasa Edgara i desygnując do gry w jego miejsce Lincolna Williamsa. Nie wpłynęło to jednak w żaden sposób na przebieg partii, bowiem Brazylijczycy w dalszym ciągu utrzymywali bezpieczny kilkupunktowy dystans (15:10). Goście do walki poderwali się dopiero po drugiej przerwie technicznej. Po skutecznym bloku na Lucarellim, różnica pomiędzy obiema ekipami zmalała do trzech oczek (17:14), jednak to było wszystko na co w tej partii pozwolili rywalom gospodarze. Koncertowo grający siatkarze prowadzeni przez Roberleya Leonaldo odbudowali wysoką przewagę, pieczętując czwartą wygraną w tegorocznej edycji Ligi Światowej po udanym ataku Ricardo Lucarelliego.

Brazylia - Australia  3:0 (31:29, 25:19, 25:19)

Brazylia: Isac, Lucas Saatkamp, Raphael, Lucarelli, Raphael, Wallace, Lucas Loh, Sergio (libero) oraz William, Evandro, Tiago (libero)

Australia: Guymer, Sanderson, Edgar, Mote, Bell, Walker,  Perry (libero) oraz Williams, Sukovchev, Roberts

Tabela grupy A:

Miejsce Drużyna Mecze Z-P Sety Punkty
1 Brazylia 4 4-0 12:4 11
2 Włochy 3 2-1 7:5 6
3 Serbia 3 1-2 6:7 5
4 Australia 4 0-4 3:12 0

LŚ, gr. A: Na kłopoty Evandro - relacja z meczu Brazylia - Australia

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×