LŚ, gr. A: Na kłopoty Evandro - relacja z meczu Brazylia - Australia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Siatkarze reprezentacji Brazylii musieli się mocno napracować, aby wywalczyć komplet punktów w starciu z Australijczykami. Ostatecznie ten cel udało się osiągnąć.

W tym artykule dowiesz się o:

Siatkarze reprezentacji Brazylii przed tygodniem potwierdzili, że własna hala i wsparcie kibiców stanowi spory atut tego zespołu. W rywalizacji z nieobliczalnymi Serbami zdołali bowiem wywalczyć pięć punktów. Zdecydowanie gorzej zaprezentowali się debiutujący w elicie Australijczycy, którzy w starciach z Włochami zdołali ugrać tylko dwa sety. Przed pojedynkiem z podopiecznymi Bernardo Rezende, prowadzonymi po raz kolejny przez Roberleya "Rubinho" Leonaldo, mało kto liczył na to, że Kangury zdołają powiększyć punktową zdobycz. [ad=rectangle] Początek pierwszej odsłony był jednak dość niespodziewany, bowiem ekipa z Antypodów przystąpiła do rywalizacji bez respektu dla utytułowanych rywali. Brazylijczycy, którzy tym razem rozpoczęli mecz z Felipe Fontelesem i Evandro w wyjściowej szóstce, mieli spore problemy z wypracowaniem bezpiecznej przewagi. Na pierwszą przerwę techniczną, gospodarze zeszli z zaledwie jednopunktowym prowadzeniem (8:7). Chwilę później, przewaga przeniosła się na stronę Kangurów, wśród których brylował Paul Sanderson (8:9). Dopiero ten fakt, podziałał na ekipę Canarinhos na tyle motywująco, że zdołali na dobre przejąć inicjatywę. Dobra zagrywka Lucasa Saatkampa i problemy z przyjęciem w ekipie Roberto Santilliego sprawiły, że Brazylijczycy odskoczyli na trzy oczka (14:11). Ambitnie grający goście, próbowali natychmiast rzucić się do odrabiania strat, jednak dzięki bardzo dobrej grze w ataku Felipe Fontelesa i Evandro, miejscowi na drugą przerwę techniczną zeszli przy stanie 16:14. Po powrocie na parkiet, zespół Roberleya "Rubinho" Leonaldo kontrolował grę, w końcówce dodatkowo powiększając przewagę.

Drugą odsłonę meczu, oba zespoły rozpoczęły mecz bez zmian w wyjściowej szóstce, jednak tym razem od początku inicjatywę posiadali siatkarze z Antypodów. Australijczycy, zdecydowanie poprawili zagrywkę, czym skutecznie utrudnili rozgrywanie akcji przeciwnikom. To właśnie ten element oraz skuteczna gra blokiem, z którym nie potrafili poradzić sobie zarówno Fonteles jak i Murilo, pozwoliły gościom zbudować pięciopunktową przewagę (14:9). Grający bardzo nieskutecznie Canarinhos, do odrabiania strat ruszyli dopiero po drugiej przerwie technicznej. Szaleńczy pościg, przyniósł oczekiwany efekt w końcówce seta. Po jednej z najdłuższych akcji całego meczu i serii znakomitych obron z obu stron, kontratak swojego zespołu atakiem z lewego skrzydła zakończył "Lipe", doprowadzając w ten sposób do remisu 21:21. W tym momencie wydawało się, że niesieni dopingiem publiczności Brazylijczycy, zdołają pójść za ciosem i drugą partię także rozstrzygną na swoją korzyść. Niestety dla sympatyków gospodarzy, na przeszkodzie do realizacji tego scenariusza stanęły błędy, które ostatecznie pogrążyły graczy z Kraju Kawy.

W meczu z Australijczykami Felipe Fonteles był jednym z najbardziej zapracowanych zawodników
W meczu z Australijczykami Felipe Fonteles był jednym z najbardziej zapracowanych zawodników

Po pierwszych dwóch odsłonach Brazylijczycy, którzy przed meczem spodziewali się niezbyt trudnej przeprawy, wiedzieli już, że będą musieli się mocno napracować, aby wywalczyć komplet punktów. Potwierdził to także początek trzeciej partii, w której ciężar odpowiedzialności za zdobywanie punktów wziął na siebie Evandro. To jednak nie wpłynęło znacząco na postawę gości, którzy w dalszym ciągu bardzo skutecznie ustawiali swój blok, zmuszając tym samym Brazylijczyków do błędów w ataku. W efekcie, na pierwszą przerwę techniczną Volleyroos zeszli z niewielką przewagą (8:6). Po powrocie na plac gry, przebudzili się Canarinhos, wśród których ponownie zaczął błyszczeć Felipe Fonteles. To właśnie dobra postawa byłego gracza ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, pozwoliła gospodarzom przejąć inicjatywę i odskoczyć na dwa punkty (16:14). Od tego momentu, to gracze z Ameryki Południowej kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Goście natomiast zaczęli grać coraz bardziej nerwowo, popełniając liczne błędy w przyjęciu. To z kolei przełożyło się na skuteczność w ataku. Po dwóch udanych blokach w wykonaniu Riada, podopieczni Roberto Santilliego tracili do swoich rywali już pięć punktów (15:20) i choć w końcówce nieco poprawili swoją grę, nie zdołali odrobić strat.

Czwarta partia tego spotkania była zdecydowanie najbardziej jednostronna. Od początku inicjatywę posiadali bowiem Brazylijczycy, prowadzeni do boju przez Evandro. Zawodnik japońskiego klubu Suntory Sunbirds już na początku seta popisał się serią udanych zagrywek, wyprowadzając swój zespół na trzypunktowe prowadzenie (5:2). Kangury co prawda zdołały jeszcze odpowiedzieć, doprowadzając do remisu 5:5 po ataku Samuela Walkera, jednak na pierwszą przerwę techniczną w lepszych nastrojach zeszli gracze Roberleya "Rubinho" Leonaldo (8:6). Po powrocie na boisko, Canarinhos zaczęli konsekwentnie powiększać dystans, błyskawicznie odskakując przeciwnikom po serii zagrywek w wykonaniu Evandro (17:10). Podłamani wysokim prowadzeniem rywali Australijczycy, próbowali jeszcze odpowiedzieć nielicznymi udanymi akcjami w ataku i bloku, jednak nie byli już w stanie odmienić losów meczu, zakończonego skutecznym blokiem w wykonaniu gospodarzy.   Brazylia - Australii 3:1 (25:20, 21:25, 25:19, 25:18)

Brazylia: Evandro (19), William (1), Murilo (12), Fonteles (16), Lucas Saatkamp (5), ​​Eder (9), Sergio (libero) oraz Wallace, Raphael, Lucas Loh, Riad (6)

Australia: Guymer (10), Sanderson (3), Edgar (14), Mote (5), Walker (7), Sukovchev (2), Perry (libero) oraz Williams (3), Bell, Powell (5)

Mecz rewanżowy zostanie rozegrany 7 czerwca 2015 r.

Tabela grupy A:

Miejsce Drużyna Mecze Z-P Sety Punkty
1Brazylia33-09:48
2Włochy32-17:56
3Serbia31-26:76
4Australia30-33:90
Źródło artykułu:
Komentarze (0)