Rywalizacja wicelidera z liderem grupy A rozgrywek Ligi Światowej 2015, jeszcze przed rozpoczęciem meczu wzbudzała olbrzymie emocje. Zdecydowano bowiem, że starcie dwóch najbardziej utytułowanych ekip w historii rozgrywek, odbędzie się na Foro Italico, najbardziej znanym kompleksie sportowym w Rzymie, który w przeszłości gościł między innymi polskich siatkarzy. - Zagrać przeciwko Włochom na Foro Italico to będzie niezapomniane przeżycie. Nigdy nie grał na otwartym stadionie, dlatego emocje są ogromne. Poza tym gramy Rzymie, mieście, w którym pięć lat temu zdobyliśmy mistrzostwo świata. To bardzo ekscytujące - mówił przed meczem kapitan reprezentacji Brazylii Bruno Rezende.
[ad=rectangle]
Nietypowe warunki rozgrywania meczu nie speszyły Canarinhos, którzy od początku narzucili rywalom swoje warunki gry, wypracowując sobie niewielką przewagę. Włosi, mimo atutu własnego parkietu, ogłuszającego dopingu publiczności i dobrej gry w ataku Iwana Zajcewa oraz Emanuele Birarelliego, przez dłuższy czas nie byli w stanie zniwelować strat do rywali. W efekcie, ekipa z Ameryki Południowej na drugą przerwę techniczną zeszła z czteropunktowym prowadzeniem (16:12). Była to największa różnica, jaką goście zdołali sobie wypracować. Po powrocie na parkiet, gracze Mauro Berruto rzucili się w pościg za przeciwnikiem. Po błędzie w ataku Ricardo Lucarelliego i asie serwisowym Dragana Travicy, na tablicy wyników pojawił się rezultat 19:20. Chwilę później, na potrójny blok nadział się Wallace i Foro Italico niemal eksplodowało z radości, bowiem gospodarze zdołali doprowadzić do remisu (21:21). Od tego momentu uskrzydleni Azzurri przejęli inicjatywę, nie oddając prowadzenia rywalom już do końca seta, zakończonego kompletnie nieudanym atakiem Lucasa Saatkampa.
Podrażnieni Canarinhos na drugiego seta wyszli bardzo skoncentrowani, chcąc jak najszybciej odrobić meczowe straty. Nie byli jednak w stanie wypracować sobie większej, niż dwupunktowa przewagi. Podobnie jak w pierwszej partii, udało im się to dopiero przed drugą przerwą techniczną, kiedy najpierw fantastyczną interwencją w obronie popisał się Lucarelli, a chwilę później Bruno Rezende udanym blokiem zatrzymał atak z lewego skrzydła Iwana Zajcewa. Ta akcja sprawiła, że Brazylijczycy odskoczyli od gospodarzy na cztery punkty (16:12). Fani Azzurrich mieli nadzieję, że podobnie jak kilkadziesiąt minut wcześniej, także i tym razem podopieczni Mauro Berruto po krótkiej przerwie ruszą do odrabiania strat. Goście najwyraźniej jednak wyciągnęli odpowiednie wnioski, nawet na moment nie tracąc koncentracji w decydujących momentach drugiego seta. Co więcej, po asie serwisowym Edera powiększyli dystans do pięciu oczek (22:17), całkowicie pozbawiając gospodarzy nadziei na kolejny sukces.
Niepowodzenie w poprzedniej partii, nie wpłynęło negatywnie na gospodarzy, którzy w kolejnej odsłonie widowiska, od początku prowadzili z rywalami wymianę ciosów. Włosi przerwali ją dopiero przed pierwszą przerwą techniczną, odskakując przeciwnikom na dwa punkty (8:6). Jak się okazało, był to przełomowy moment seta, bowiem Brazylijczycy do końca nie byli już w stanie doścignąć gospodarzy. Co prawda po powrocie na plac gry i udanym ataku Lucarelliego, Canarinhos zdołali zbliżyć się do Azzurrich na jeden punkt (10:11), jednak od tego momentu podopieczni Mauro Berruto tylko powiększali dystans. Decydujący zryw niesionych dopingiem ponad 11-tysięcznej publiczności Włochów, nastąpił po drugiej przerwie technicznej. Gościom nie pomogły nawet zmiany i pojawienie się na parkiecie Evandro oraz Felipe Fontelesa. Siatkarze Italii grali bowiem jak z nut, ostatecznie wygrywając 25:18.
Po wygranej Włochów w trzeciej partii wydawało się, że uskrzydleni gospodarze pójdą za ciosem, kończąc rywalizację w czterech setach. Okazało się jednak, że scenariusz kolejnej odsłony meczu był zgoła inny od tego, jaki chcieliby zobaczyć zgromadzeni na trybunach Foro Italico kibice. Początkowo nic nie zapowiadało katastrofy, bowiem Azzuri schodząc na pierwszą przerwę techniczna co prawda przegrywali, ale ich strata wynosiła tylko dwa punkty (6:8). Podczas przerwy najwyraźniej jednak odcięło im prąd, bowiem po powrocie na plac gry Iwan Zajcew i spółka byli kompletnie bezradni. Koncertowo z kolei grali Canarinhos, którzy rozpoczęli seta z Felipe Fontelesem w miejsce bezbarwnego Murilo Endres. W efekcie goście szybko powiększyli przewagę, spuszczając z tonu dopiero w końcówce, kiedy dystans był już bardzo wyraźny (19:11). Mimo to, gospodarze nie byli w stanie nawet zbliżyć się do rywali, przegrywając ostatecznie 17:25.
Emocje sięgnęły zenitu w tie-breaku. Obie ekipy od początku wymieniały się ciosami, jednak szczególnie gorąco zrobiło się tuż przed i po zmianie stron. Przy stanie 6:6 asa serwisowego posłał Luca Vettori, chwilę później popisując się kolejną znakomitą zagrywką, choć zdaniem sędziów, piłka po zagrywce zawodnika gospodarzy wylądowała na aucie. Wątpliwości sztabu szkoleniowego Azzurich nie rozwiała nawet wideoweryfikacja, co wprowadziło nieco nerwową atmosferę. Gospodarze szybko jednak opanowali nerwy, odskakując od Brazylijczyków na dwa oczka (12:10). Decydujące fragmenty seta były już prawdziwym dreszczowcem. Canarinhos odrobili bowiem straty i zwycięstwie przesądzić miała dopiero gra na przewagi. Lepiej w tej sytuacji odnaleźli się gospodarze, którzy po udanych atakach Birarelliego i Vettoriego, mogli świętować ciężko wypracowane zwycięstwo.
Włoch - Brazylia 3:2 (26:24, 21:25, 25:18, 17:25, 16:14)
Włochy: Vettori (13), Zajcew (14), Lanza (7), Travica (3), Birarelli (12), Anzani (5), Colaci (libero) oraz Saitta, Sabbi (1), Botta, Mengozzi (1), Giovi
Brazylia: Bruno (3), Eder (11), Wallace (17), Murilo (3), Lucas (11), Lucarelli (19), Sergio (libero) oraz Raphael, Evandro, Fonteles (3)
Tabela grupy A:
Miejsce | Drużyna | Mecze | Z-P | Sety | Punkty |
---|---|---|---|---|---|
1 | Brazylia | 7 | 5-2 | 19:12 | 15 |
2 | Włochy | 7 | 5-2 | 16:12 | 14 |
3 | Serbia | 7 | 3-4 | 16:15 | 11 |
4 | Australia | 7 | 1-6 | 6:18 | 3 |
* O klasyfikacji drużyn decydują kolejno: liczba zwycięstw, liczba punktów, stosunek setów, stosunek małych punktów, bezpośredni pojedynek pomiędzy zainteresowanymi drużynami