- Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa. Mieliśmy dużo wolnego i nigdy nie wiadomo jak to będzie wyglądało po dłuższej przerwie. Jesteśmy bardzo zadowoleni, bo wypadliśmy w tym nowym roku chyba najlepiej jak mogliśmy. No i mamy trzy punkty, które zbliżają nas do tej czołówki - mówił po spotkaniu Wojciech Jurkiewicz. Środkowy jastrzębian zdobył w sobotniej potyczce 9 punktów, w tym 4 blokiem.
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia Jadar Radom sprawił ogromną niespodziankę, zwyciężając we własnej hali z AZS-em Olsztyn. W Jastrzębiu podopieczni Jana Sucha prezentowali się jednak bardzo źle a sam mecz trwał zaledwie 60 minut. - Zazwyczaj jeśli w zespole następuje zmiana trenera, to jest to jakaś magia. W pierwszym spotkaniu z nowym szkoleniowcem zespół zawsze wygrywa i prezentuje się na najlepszym poziomie. Tamten mecz można właśnie tak potraktować. Tym razem to my od samego początku byliśmy drużyną o wiele lepszą i to w każdym elemencie - podkreślał Jurkiewicz.
Kluczem do wygranej nad zespołem z Mazowsza okazała się szybująca zagrywka. Tak zwany flot sprawiał ogromne kłopoty wszystkim przyjmującym Jadaru, z Adrianem Stańczakiem na czele. - Zauważyliśmy, że dużą szkodę robimy taką zagrywką. W konsekwencji część zawodników przechodziła na taki rodzaj serwisu i to dało rezultat. Dużo dobrego z tego wynikało, zarówno bezpośrednie punkty i te zdobyte pośrednio, które pozwalały zagrać blokiem i w obronie. Był to najlepszy środek na drużynę z Radomia - dodał.
Mimo zgarnięcia pełnej puli Jastrzębski Węgiel pozostał na 4. miejscu w tabeli PlusLigi. Punkty straciły natomiast dwa zespoły z czołówki (Skra Bełchatów i Asseco Resovia Rzeszów), dzięki czemu już tylko jedno "oczko" dzieli śląską ekipę od zespołu trenera Ljubomira Travicy. - Mam nadzieję, że nasza gra będzie równa w tym nowym roku i będziemy wygrywali z tymi, z którymi powinniśmy wygrywać. Mam nadzieję, że tabela się spolaryzuje, bo w końcówce pierwszej rundy takie zespoły jak Częstochowa czy Warszawa doszły nas już na 3-4 punkty. Bardzo byśmy chcieli, żeby z naszej strony wyglądało to wszystko o wiele spokojniej - przyznał.
Już w najbliższą środę podopieczni Roberto Santilliego rozpoczną zmagania w ramach Pucharu Polski. Pierwszym przeciwnikiem drużyny z Szerokiej będzie BBTS Bielsko-Biała. Pierwszoligowym zespół przegrał w ostatniej kolejce z Orłem Międzyrzecz i po wielu tygodniach opuścił pozycję lidera. - Wiemy, że gramy w środę mecz z Bielskiem, ale póki co skupialiśmy się na Radomiu. Myślę, że trenerzy mają jakieś materiały i podejdziemy do tego spotkania jak do każdego meczu. Wiadomo, że jednym z naszych celów jest Puchar Polski, a droga do niego daleka, bo nie zajęliśmy miejsca w pierwszej czwórce. Musimy więc wygrać z Bielskiem, a później zagramy ewentualnie ze Skrą Bełchatów - zakończył.