LŚ: Conte i spółka lubią brąz - relacja z meczu Belgia - Argentyna

W meczu o 3. miejsce drugiej dywizji Ligi Światowej 2015, reprezentacja Argentyny okazała się niewiele lepsza od kadry Belgii.

Tomasz Rosiński
Tomasz Rosiński
Belgowie i Argentyńczycy przystąpili do sobotniego spotkania po słabych występach w starciach półfinałowych, w których to okazali się zdecydowanie słabsi od Bułgarów oraz Francuzów.
Od startu rywalizacji w Warnie swój styl gry starali się narzucić Albicelestes, co im się udało. Podopieczni Julio Velasco byli o wiele skuteczniejsi w ofensywie, dzięki czemu prowadzili 16:9 na drugiej przerwie technicznej w inauguracyjnym secie. Facundo Conte i spółka już tylko kontrolowali boiskowe wydarzenia (21:14), by ostatecznie zwyciężyć do 18.

Po zmianie stron role w drugiej partii się odwróciły i to podrażniony belgijski zespół od początku wziął się mocno do pracy, a sygnał do natarcia swoimi dobrymi zagrywkami dał Sam Deroo (6:2). Gracze z Ameryki Południowej mieli problem z kończeniem swojej pierwszej akcji, co było wodą na młyn dla Czerwonych Smoków (15:10). Kadra Argentyny już nie miała argumentów do efektywnej walki w tej odsłonie i poległa 20:25.

Trzecią część konfrontacji lepiej rozpoczęła argentyńska drużyna, zaś swoją ekipę do walki starał się podrywać Javier Filardi (6:3). Nic sobie z tego nie zrobili Belgowie, którzy po I przerwie technicznej odrobili straty z nawiązką (10:11). Wydawało się, że gra się wyrównała, ale dwa kolejne bloku na Gertcie van Walle sprawiły, że Argentyna wypracowała sobie dwa oczka przewagi (16:14). Co prawda w końcówce Europejczycy doszli swoich rywali na jeden punkt (21:20), ale momentalnie Jose Luis Gonzalez i jego reprezentacyjni koledzy byli w stanie przyspieszyć (21:25), obejmując prowadzenie 2:1 w setach.

Podopieczni Dominique'a Baeyensa, po porażce w poprzedniej partii, nie mając nic do stracenia nie zwiesili głów i zaczęli coraz bardziej ryzykować na zagrywce, co przyniosło im oczekiwane efekty (5:3). Do tego z czasem Belgowie dołożyli skuteczną postawę w bloku i byli coraz bliżej doprowadzenia do tie-breaka (16:10). Belgijscy siatkarze już nie zaprzepaścili swojej szansy (19:13) i o wszystkim miała zadecydować piąta odsłona (25:18).

Z marazmu po słabej czwartej partii przebudzili się Albicelestes, którzy z wysokiego "C" za sprawą Facundo Conte rozpoczęli tie-breaka, obejmując prowadzenie 5:1. Zawodnicy z Belgii wyglądali na bardzo zmęczonych, zaś przybysze zza Oceanu Atlantyckiego z każdą kolejną akcją zbliżali się do końcowego triumfu (6:11). Reprezentacja Argentyny była w stanie postawić kropkę nad "i", wygrywając mecz 3:2.

Belgia - Argentyna 2:3 (18:25, 25:20, 21:25, 25:18, 11:15)

Belgia: Klinkenberg (12), Deroo (23), Coolman (10), Verhees (3), Van Walle (19), D'hulst, Dejonckheere (libero) oraz Ribbens (libero), Rousseaux, Claes, Colson (7).

Argentyna: Filardi (7), Uriarte (4), Conte (24), Gonzalez (19), Sole (11), Gauna (9), Closter (libero) oraz De Cecco, Zornetta (4).


Czy Twoim zdaniem Facundo Conte zasłużył na miano najlepszego zawodnika (MVP) meczu Belgia - Argentyna?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×