LE: Sinusoidalna droga do porażki - relacja z I meczu Polska - Macedonia

Biało-Czerwoni stoczyli z Macedończykami pięciosetowy bój, który obfitował w emocjonujące akcje, a jednocześnie nie zabrakło w nim prostych błędów i niedokładności.

Skład Final Four Ligi Europejskiej jest już niemal znany, a reprezentanci Polski byli pewni udziału w turnieju finałowym od początku, gdyż są jego organizatorem. Mimo to nasi kadrowicze podeszli do dwumeczu z Macedończykami jako do ostatniego sprawdzianu przed najważniejszymi spotkaniami w Wałbrzychu.
[ad=rectangle]
Pierwsze piłki były w wykonaniu Biało-Czerwonych słabe, mieli oni problem z przyjęciem zagrywki rywala, a co za tym idzie nie mogli wykonać skutecznego ataku. Jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną o czas zmuszony był poprosić Andrzej Kowal, jego podopieczni w końcu zaczęli grać, a sygnał do tego dał Bartłomiej Bołądź. Gra znacząco się wyrównała, lecz ciągle przewaga była po stronie Macedończyków, a doprowadzenie do remisu Polakom uniemożliwiały zepsute zagrywki. Właśnie serwis dał remis, asa posłał bowiem Jan Nowakowski (14:14).

Choć potem również za sprawą środkowego, czyli Dawida Dryji, na tablicy pojawił się remis, to przyjezdni ponownie odskoczyli (18:21). Kluczową decyzją okazało się wpuszczenie w pole zagrywki Szymona Romacia, to bowiem przy jego serwisach nasi reprezentanci wyszli na prowadzenie (24:23). Jednak nie wykorzystali swojej szansy na zwycięstwo, a w końcówce pogrążyły ich błędy własne.

Nieudana końcówka zmobilizowała Biało-Czerwonych, którzy drugą odsłonę rozpoczęli o wiele lepiej niż poprzednią. Od początku dyktowali oni tempo gry, mimo że nie ustrzegli się błędów. Armatą w macedońskiej drużynie był Jowica Simowski, którego wspierał kapitan Nikola Gjorgiew. Nasi kadrowicze dobrze grali zagrywką i atakiem, co pozwalało im na utrzymywanie przewagi. Moment ich kryzysu od razu znalazł odzwierciedlenie w rezultacie, gdy na tablicy pojawił się remis 12:12. Polacy sprawnie odbudowali prowadzenie, lecz od tego momentu gra była szarpana.

Końcówka zapowiadała się więc nerwowo. I taka też była. Nasi reprezentanci znowu nie mogli skończyć ataku, a na tablicy pojawił się wynik 21:21. Szalę zwycięstwa na stronę Biało-Czerwonych przechylił właśnie atak, po trudnych serwisach Romacia wykorzystali oni swoje szanse w tym elemencie, a swoistą kropkę nad "i" postawił Bartłomiej Bołądź.

Trzecia partia rozpoczęła się inaczej niż poprzednie, bo od wyrównanej gry. Dopiero po pierwszej przerwie technicznej jednej z drużyn udało się utrzymać przewagę przez dłuższy czas, a byli to Macedończycy. Wtedy przy stanie 7:11 na boisku pojawili się Grzegorz Pająk i Wojciech Ferens, co sprawiło, że oblicze polskiej reprezentacji zaczęło się stopniowo poprawiać, a remis został osiągnięty, dzięki blokowi i zagrywce. W końcówce ponownie nie zabrakło emocji i to na najwyższym poziomie. Przy piłce setowej dla przeciwników Pająk nie zawahał się i rozegrał na środek, potem w pole zagrywki wszedł Bartłomiej Bołądź, który niemal w pojedynkę wygrał tę odsłonę, gdyż zaserwował dwa asy z rzędu.

Można było sądzić, że kolejny set rozpocznie się po myśli Polaków, lecz tak się nie stało. Chociaż po słabych pierwszych akcjach sprawnie wrócili do gry, obejmując prowadzenie jeszcze przed przerwą techniczną. Byli oni stroną przeważającą aż do momentu, gdy znowu dopadł ich marazm w przyjęciu i ataku (11:13). Choć byli w stanie przełamać ten marazm, to nie udało im się ustabilizować gry w dłuższym wymiarze czasowym, co pociągnęło za sobą porażkę.

Decydująca odsłona lepiej układała się dla Macedończyków, którzy wyszli na parkiet mocno zdeterminowani. Z kolei nasi kadrowicze grali niedokładnie, lecz przy zagrywce Bartosza Bednorza wyszli na prowadzenie (6:5). Jednak wynik oscylował w okolicach remisu, a o wygraną mogła pokusić się każda drużyna. Po zmianie stron Macedończycy, napędzani przez Nikolę Gjorgiewa, wrzucili wyższy bieg i wykorzystali swoje okazje, wygrywając pojedynek.

Polska - Macedonia 2:3 (24:26, 25:22, 26:24, 20:25, 12:15)

Polska: Dryja, Nowakowski, Kędzierski, Bołądź, Buchowski, Bednorz, Wojtaszek (libero) oraz Romać, Pająk, Ferens, Grzechnik, Marcyniak.

Macedonia: Josifow, N. Gjorgiew, Despotowski, Ljaftow, Simowski, Gjorgjewski, Mihaiłow (libero) oraz Angelowski (libero), Milew, G. Gjorgiew.

Drugi pojedynek pomiędzy obiema drużynami zostanie rozegrany w kaliskiej hali w sobotę 8 sierpnia, początek został zaplanowany na godzinę 17:00.

Komentarze (11)
ZKS STAL RZESZOW
8.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
hahahahhahahahha leze i kwicze. 
avatar
lukrecja
8.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
a ja jestem ciekawa ile osób jedzie do Wałbrzycha na mecze 13-14 - finał wspierać chłopaków.... smutno jest jak muszą grać przy małej publiczności bo to kadra B.... bilety są łatwo dostępne, au Czytaj całość
avatar
Kazimierz Wieński
8.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Brak ambicji i pomysłu trenera ,bierzcie przykład z kobiet !!!!!! 
Pawel9221
8.08.2015
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Do Basil
Mistrzu jak już jesteś taki dokładny w wytykaniu braku sukcesów kadr młodzieżowych z lat 91-94 to chyba pominąłeś fakt ze Kędzierski nie występował na zadnym etapie kadry na ME lub MŚ
Czytaj całość
avatar
This is volleyball
7.08.2015
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Oj rozczarowujace sa występy kadry B w Lidze Europejskiej. Rozumiem, że tak na dobra sprawę jest to zaplecze, sporo zmian w składzie co na pewno też nie pomaga. Wiadomo też, że Polacy z racji z Czytaj całość