Poniedziałek i wtorek były dniami wolnymi podczas Pucharu Świata siatkarzy. Wszystkie reprezentacje musiały przemieścić się do innych miast - Osaki oraz Toyamy, a także zregenerować siły po wyczerpujących pięciu pojedynkach.
Biało-Czerwoni przystępowali do spotkania z Kanadyjczykami z kompletem zwycięstw na koncie. W ostatnim meczu pokonali, choć nie bez kłopotów, reprezentantów Wenezueli. Z kolei podopieczni Glenna Hoaga do tej pory wygrali zaledwie dwa pojedynki, dlatego zdecydowanym faworytem środowego starcia byli Polacy.
Reprezentacja Kanady rozpoczęła mecz bez swojego największego bombardiera Gavina Schmitta, który skarży się na problemy fizyczne. Pomimo tego, kanadyjski zespół bardzo dobrze radził sobie w ataku, wypracowując nawet kilka "oczek" przewagi. Spory udział w zdobywaniu punktów miał Steven Marshall, były gracz klubu z Bydgoszczy.
W końcówce Biało-Czerwonym udało się odrobić straty, ale był to jedynie chwilowy stan rzeczy. Świetne kontrataki w wykonaniu Kanady oraz błędy własne w niemal wszystkich elementach, uniemożliwiły reprezentacji Polski toczenie wyrównanej walki z przeciwnikami. Pierwszego seta zakończyła pomyłka w polu serwisowym Bartosza Kurka (23:25).
Drugą odsłonę Polacy rozpoczęli z Mateuszem Miką w składzie. Podopieczni Stephane'a Antigi wyciągnęli wnioski z poprzedniej partii, kiedy to ich zmorą były nieskończone ataki. Tym razem polskim siatkarzom wychodziło wszystko, a ośmiopunktowa przewaga pozwoliła na spokojne prowadzenie gry. Dobra dyspozycja w ataku oraz większa ilość błędów po stronie Kanadyjczyków sprawiła, że Fabian Drzyzga mógł zagrać więcej kombinacyjnych akcji. Rozbity zespół Glenna Hoaga zdołał zdobyć tylko piętnaście punktów.
Gdy wydawało się, że reprezentantom Kanady trudno będzie podnieść się po dotkliwej porażce, na początku trzeciego seta znów prezentowali się tak, jak w pierwszej odsłonie. Obydwie ekipy grały zrywami. Raz jeden zespół potrafił wypracować sobie dwupunktową przewagę, by następnie stracić ją na rzecz rywali.
Dopiero dobra seria w polu serwisowym Mateusza Bieńka pozwoliła na osiągnięcie bezpiecznego prowadzenia. W kanadyjskim zespole na nic zdały się zmiany, które wprowadził trener Hoag. Polacy zdominowali decydujące momenty tej partii, a pewny atak Bartosza Kurka zakończył zmagania (25:19).
Błędy Polaków w pierwszych akcjach czwartego seta były motorem napędowym dla reprezentantów Kanady. Sytuacja wróciła do normy dopiero po pierwszej przerwie technicznej. Dobre zagrywki Rafała Buszka siały spustoszenie w kanadyjskich szeregach, natomiast kontrataki w wykonaniu Mateusza Miki dawały punkty Biało-Czerwonym.
Już do końca spotkania obraz gry nie zmienił się. Polski zespół grał lepiej od przeciwników przede wszystkim na siatce. Podopieczni Stephane'a Antigi kończyli ataki oraz potrafili zatrzymać przeciwników na siatce. Dobra gra zaowocowała szóstym zwycięstwem podczas tegorocznego Pucharu Świata siatkarzy.
W czwartek rywalem reprezentacji Polski będą Egipcjanie. Początek pojedynku o godz. 5:10 (polskiego czasu).
Polska - Kanada 3:1 (23:25, 25:15, 25:19, 25:19)
Polska: Drzyzga (4), Kubiak (2), Nowakowski (14), Kurek (21), Buszek (15), Bieniek (9), Zatorski (libero) oraz Konarski (1), Mika (15), Łomacz.
Kanada: Sanders (2), Winters (6), Duff (6), Marshall (11), Perrin (15), Jansen Vandoorn (10), Bann (libero) oraz Lewis (libero), Verhoeff, Van Lankvelt, Schneider, N. Hoag.
MVP: Bartosz Kurek (Polska).
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)
Ale ja nie jestem w stanie zrozumieć jak to się dzieje, że Europa ma tak mało miejsc w finale Igrzysk Olimpijskich?
Czy to znaczy, że zawodnik reprezentacji nie umie zaserwować???
To jakim cudem gra w reprezentacji?