PŚ: Argentyna lepsza od gospodarzy

Choć reprezentacja Argentyny pokonała Japonię 3:0, nie można o tym spotkaniu powiedzieć, że było jednostronne. Gospodarze postawili twarde warunki, ale nie udało im się wygrać seta.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki

Od kilku kolejek Argentyna i Japonia sąsiadują ze sobą w tabeli - zajmują odpowiednio piątą i szóstą lokatę. Jednak w bezpośredniej konfrontacji lepsi okazali się Argentyńczycy, choć i tak z dwiema porażkami na koncie nie mają wielkich szans na awans do Rio de Janeiro z tego turnieju.

Albicelestes od pierwszych akcji świetnie prezentowali się w zagrywce, co przełożyło się na prowadzenie 3:0 od samego początku. Do pierwszej przerwy technicznej Japończycy utrzymywali dystans do przeciwników, ale później kilka serwisów Cristiana Poglajena sprawiło, że ponownie został on zwiększony. Gdy na tablicy wyników było 18:11 dla podopiecznych Julio Velasco, wydawało się, że dość pewnie wygrają premierową odsłonę.

Nic bardziej mylnego. Punkty zdobywane blokiem przez Akihiro Yamauchiego oraz Yuki Ishikawę pozwoliły ich drużynie zbliżyć się do przeciwników na jeden punkt (19:18). Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była gra na przewagi. W tym fragmencie bardzo dobrze zaprezentował się Pablo Crer, który kiwką ze środka dał zwycięstwo 26:24 swojej reprezentacji w pierwszej partii.

W drugiej partii walka była bardziej wyrównana, ale głównie za sprawą falowania gry reprezentacji Argentyny, która dobre akcje przeplatała zepsutymi zagrywkami. Gdy wydawało się, że sytuacja jest opanowana, a w ataku Facundo Conte oraz Poglajen poprowadzą już drużynę do zwycięstwa, przy stanie 21:16 znów Japończycy wtrącili swoje trzy grosze.

Trudne zagrywki Kunihiro Shimizu oraz jego ataki z drugiej linii pozwoliły drużynie z Kraju Kwitnącej Wiśni zdobyć pięć punktów z rzędu. Jednak gdy Julio Velasco poprosił o czas, jego zespół wrócił na właściwe tory i pozwolił rywalom zdobyć już tylko jeden punkt w tym secie. Piłkę na 25:22 wykorzystał Luciano Zornetta.

Bliźniaczo podobny przebieg miała kolejna partia. Po japońskiej stronie siatki punktowali głównie Shimizu i Ishikawa, ale okazało się, że na reprezentację Argnetyny to jednak zbyt mało. W trzeciej partii trener Velasco wprowadził na boisko Ezequiela Palaciosa, który wspomógł zespół w ofensywie. Pod koniec seta znów aktywnie prezentował się środek, z którego Sebastian Sole wykonał ostatni atak spotkania.

Japonia - Argentyna 0:3 (24:26, 22:25, 21:25)

Japonia: Shimizu (13), Suzuki (4), Ishikawa (19), Yamauchi (5), Fukatsu (1), Yanagida (9), Nagano (libero) oraz Abe, Takahashi, Asano, Yoneyama.

Argentyna: Poglajen (10), Conte (13), Sole (12), Crer (11), De Cecco (2), Zometta (3), Garrocq (libero) oraz Uriarte, Ramos (1), Palacios (4).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×