By myśleć o godnym występie w mistrzostwach Europy, reprezentacja Niemiec kobiet nie mogła sobie pozwolić w rywalizacji z outsiderkami grupy D na jakąkolwiek negatywną niespodziankę. Już w pierwszych wymianach starcia z Rumunią widać było po stronie siatkarek Luciano Pedulliego determinację i agresję: po drugiej stronie siatki można było liczyć na efektowne ataki środkowej nigeryjskiego pochodzenia Nneki Onyejekwe. Trener rumuńskich zawodniczek próbował znaleźć sposób na dobrze wypełniającą swoje obowiązki Małgorzatę Kożuch, karcącą rywalki także poprzez blok (3:12). Różnica między obiema ekipami w mocy i skuteczności zbić ze skrzydeł była zbyt duża, by wschodnioeuropejska drużyna mogła myśleć choćby o grze punkt za punkt.
W kolejnej partii Niemki nie wywierały już takiej presji na przeciwniczkach i pozwalały im na granie swojej siatkówki, niemniej doskonale spisała się w polu serwisowym Maren Brinker, autorka dystansu punktowego dzielącego oba zespoły. A gdy Rumunki już przełamywały obronę rywala, dochodziło do tak efektownych parad obronnych jak ta libero Lenki Durr, która przebijała piłkę spod band... przewrotką! Faworytki spisywały się za to zdecydowanie gorzej w ofensywie, wręcz walczyły z własną niemocą. Zrobiło się ciekawie po bloku Sabiny Moise i nieudanej kiwce Wiebke Silge (15:15). Koniec końców po kilku wymianach godnych europejskiego czempionatu w grze na przewagi o jeden błąd za dużo popełniła Jennifer Geerties, przez co Rumunia wyrównała zaskakująco stan meczu.
Trener Pedulla nie musiał dwa razy przekonywać zirytowanych takim obrotem spraw swoich zawodniczek (4:12), ale w pozornie kontrolowanej partii Niemkom zdarzały się fragmenty świadczące o dekoncentracji. Mądre wykorzystywanie rąk przeciwniczek w ataku i niwelowanie atutów Rumunek wystarczyło Die Schmetterlinge do powtórki z pierwszej partii. Naszym zachodnim sąsiadkom szło tak dobrze, że ich włoski szkoleniowiec wręcz zanosił się śmiechem, obserwując ich poczynania. Po raz kolejny Brinker wręcz demolowała przyjęcie po stronie rumuńskiej (3:8). Sytuację starała się ratować Adina Salaoru, ostatecznie niemiecka kadra dość spokojnie zakończyła mecz na swoją korzyść.
Rumunia - Niemcy 1:3 (14:25, 24:26, 15:25, 19:25)
Rumunia: Salaoru, Onyejekwe, Bacsis, Nemtanu, Sobo, Moisa, Albu (libero) oraz Baciu, Rogojinariu, Chirilow, Fales
Niemcy: Beier, Brandt, Apitz, Nrinker, Silge, Kożuch, Duerr (libero) oraz Weiss, Weihenmaier, Geerties