Po wygranej w Lidze Światowej, siatkarze reprezentacji Francji mają apetyt na kolejny triumf. Na celowniku Trójkolorowych tym razem znalazł się złoty medal mistrzostw Europy. Zdobyć go nie będzie jednak łatwo, co pokazał pierwszy set meczu z Chorwacją.
Trener Laurent Tillie bardzo poważnie podszedł do inauguracyjnego spotkania, posyłając do boju najsilniejszą szóstkę. Dość niespodziewanie jednak to Chorwaci od początku przejęli inicjatywę. Znakomita gra w ataku Igora Omrcena, pozwoliła podopiecznym Igora Simuncicia na szybkie wypracowanie kilkupunktowej przewagi, którą Francuzi każdorazowo natychmiast niwelowali. W kluczowym momencie, triumfatorzy tegorocznej edycji Ligi Światowej nie byli jednak w stanie pójść za ciosem i przechylić przewagi na swoją korzyść. W ofensywie szalał co prawda Antonin Rouzier wspierany przez Earvina Ngapetha, jednak to nie wystarczało na ambitnie grającą ekipę z Bałkanów. Gracze znad Adriatyku dopiero w końcówce nieco opadli z sił, co wykorzystali rywale. Francuzi zdołali obronić dwie piłki setowe, chwilkę później dokańczając dzieła zniszczenia. Podopieczni trenera Tillie triumfowali, choć w całej partii prowadzili tylko trzykrotnie.
Podrażnieni przebiegiem inauguracyjnej odsłony Francuzi, kolejną partię ponownie rozpoczęli niemrawo, jednak po pierwszej przerwie technicznej pokazali pełnie potencjału. Trójkolorowi w dalszym ciągu znakomicie przyjmowali, poprawili również skuteczność w ataku. Z biegiem czasu Benjamin Toniutti zaczął też coraz częściej korzystać z usług środkowych. To zdecydowanie utrudniło Chorwatom czytanie gry, dzięki czemu przewaga Trójkolorowych zaczęła wzrastać. Graczom z Bałkanów, którzy na początku drugiej partii stawili faworytom bardzo duży opór, od połowy seta zaczęło zupełnie brakować argumentów w ofensywie. Bardzo dobrze natomiast funkcjonował blok Les Bleus, z którym nie potrafił sobie poradzić nawet Igor Omrcen - lider ekipy Igora Simuncicia. W efekcie grający na coraz większym luzie podopieczni trenera Tillie zaczęli odjeżdżać przeciwnikom, zwyciężając ostatecznie 25:14.
Mimo niepowodzenia w pierwszych dwóch setach, Chorwaci nie załamali się i na trzecią partię wyszli w pełni zmobilizowani. Trójkolorowi po gładkim zwycięstwie nie pozwolili sobie jednak na moment dekoncentracji i jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną wypracowali bezpieczną przewagę (8:5). Spora w tym zasługa nie tylko dobrze dysponowanych Francuzów, ale także fatalnie spisujących się zwłaszcza w ataku Chorwatów, którzy mylili się na potęgę. Błędy natomiast rzadko kiedy popełniali triumfatorzy tegorocznej edycji LŚ. Na skrzydłach tradycyjnie błyszczeli Ngapeth i Rouzier, natomiast na środku siatki spustoszenie siali Le Goff i Le Roux. Po drugiej stronie siatki co prawda pojedynczymi udanymi akcjami odpowiadali Danijel Galic, Toni Kovacevic i Igor Omrcen, jednak to było za mało na grających do końca na maksymalnej koncentracji Les Bleus.
Chorwacja - Francja 0:3 (24:26, 14:25, 22:25)
Chorwacja: Zhukouski (1), Galic (9), Omrcen (14), Vulin (2), Kovacevic (8), Mihalj (2), Sarcevic (libero) oraz Sestan (2), Krnic, Raic (2), Peterlin, Zelenika
Francja: Rouzier (17), Toniutti (1), Tillie (6), Ngapeth (10), Le Roux (7), Le Goff (9), Grebennikow (libero)
Tabela gr. B:
Miejsce | Drużyna | Mecze | Z-P | Punkty | Sety |
---|---|---|---|---|---|
1 | Francja | 1 | 1-0 | 3 | 3:0 |
2 | Włochy | 0 | 0-0 | 0 | 0:0 |
3 | Estonia | 0 | 0-0 | 0 | 0:0 |
4 | Chorwacja | 1 | 0-1 | 0 | 0:3 |