Reprezentacja Polski bez problemów awansowała do ćwierćfinału mistrzostw Europy. W trzech starciach z Belgią, Słowenią i Białorusią Biało-Czerwoni stracili tylko jednego seta, co i tak można uznać za małą niespodziankę. Podopieczni Stephane'a Antigi o 1/2 finału powalczą ze zwycięzcą barażu pomiędzy reprezentacjami Holandii i Słowenii. Bez względu na rywala, zdecydowanym faworytem tego starcia będą aktualni mistrzowie świata.
[b]
WP SportoweFakty: Pod względem wynikowym Polacy na razie spisują się w czempionacie bez zarzutów. Jak jednak ocenić styl tych trzech wiktorii?
[/b]
Maciej Jarosz: Trzeba powiedzieć sobie jasno, na razie nasi reprezentanci wygrali z europejskimi średniakami, a nawet - w przypadku Białorusi - ze słabeuszami. Najważniejsze, że odnieśli pewne wiktorie. Dla mnie nie styl, a sam rezultat jest najistotniejszy. Można grać pięknie i nie zrealizować celu, a można brzydko i odnieść sukces.
Gra polskiego zespołu wygląda lepiej czy gorzej niż podczas Pucharu Świata?
- Ciężko ocenić w jakiej dokładniej formie są siatkarze, ponieważ do tej pory walczyli z przeciwnikami, którzy zdecydowanie ustępowali im pod względem umiejętności.
Kiedy zatem będziemy mogli to zweryfikować?
- Moim zdaniem dopiero ewentualny półfinał pokaże aktualną dyspozycję Polaków. Nawet rywal w 1/4 finału nie powinien sprawić problemów Biało-Czerwonym.
W ćwierćfinale mistrzowie świata najprawdopodobniej zmierzą się z Holendrami. Pana zdaniem tej reprezentacji nie powinniśmy się obawiać?
- Nie powinniśmy. Tytuł wywalczony przed rokiem w Polsce do czegoś zobowiązuje. Mamy świetnych siatkarzy, a Holendrzy to dość przeciętna drużyna. Musiałaby wydarzyć się katastrofa, byśmy ten mecz przegrali. Nie spodziewam się jednak takiego scenariusza.
Czy pod względem mentalnym drużynę wzmocniła sytuacja z Pucharu Świata?
- Nie jestem pewny, czy słowa siatkarzy o tym, że atmosfera jest jeszcze lepsza mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. W takiej sytuacji w jakiej znalazła się nasza reprezentacja trzeba było coś powiedzieć. Celu na Pucharze Świata nie udało się przecież zrealizować. Jeżeli tutaj drużyna wygra półfinał i finał to wówczas dopiero można powiedzieć, że ta sytuacja z Japonii ich wzmocniła. Moim zdaniem ten zespół było stać na finał Ligi Światowej i bycie w czołowej dwójce Pucharu Świata. W mojej opinii błędy taktyczne spowodowały, że nie wygraliśmy turnieju w Japonii.
Czy zatem zespół był dobrze przygotowany do tego turnieju?
- Uważam, że tak. Źle natomiast wyglądała rotacja składem. Ci najważniejsi zawodnicy nie otrzymali wystarczająco dużo odpoczynku w meczach ze słabszymi rywali i w konsekwencji nie wytrzymali trudów turnieju w decydującym pojedynku z Włochami.
[b]
W mistrzostwach Europy pod tym względem jest lepiej?
[/b]
- Jest minimalna zmiana na plus. W meczu z Białorusią szanse otrzymali zawodnicy z kwadratu dla rezerwowych. Ci najbardziej obciążeni siatkarze dostali trochę wolnego. Ciężko jednak powiedzieć jak zespół zagra w półfinale, dlatego że w tym sezonie w decydujących momentach podczas Ligi Światowej i Pucharu Świata Polacy mieli problemy.
Kto jest Pana faworytem do końcowego triumfu w tegorocznym czempionacie?
- Tych realnych pretendentów jest jeszcze kilku. Oprócz Biało-Czerwonych w walce o decydujące laury liczyć się będą Włosi, Rosjanie i Francuzi. W tych zespołach należy upatrywać faworytów do ostatecznego triumfu.
Rozmawiał Szymon Łożyński
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)
Trzeba koniecznie z tego wyciągnąć wnioski
Byłby to juz trzeci duży błąd trenera