Początek spotkania nie zwiastował niczego dobrego dla kibiców będzińskiego zespołu. Gospodarze nie potrafili zachować zimnej krwi w końcówkach, przez co mimo wyrównanej walki do czasu drugiej przerwy technicznej, przegrali dwa pierwsze sety. - Nie mogliśmy sobie poradzić z atakującym Jastrzębskiego Węgla, Maciejem Muzajem. Próbowaliśmy wszelkich sposobów, ale może graliśmy zbyt nerwowo - stwierdził po meczu Tomasz Wasilkowski.
W trzecim secie sytuacja się zmieniła. Na boisku po stronie będzinian pojawili się Michał Kamiński i Tijmen Laane, którzy wnieśli do gry zespołu z Zagłębia sporo świeżości. Po niesamowitej końcówce MKS-owi udało się doprowadzić do czwartej partii, a później do tie-breaka. Choć ostatecznie gospodarze przegrali, to szkoleniowiec drużyny dostrzegł postęp w grze swoich podopiecznych. - Jest jedna rzecz, która zmieniła się w tym zespole od okresu przygotowań. Dwa tygodnie temu przegraliśmy w Jastrzębiu 4:0 nie zdobywając w żadnym secie więcej niż 18 punktów. Zrozumiałem po tym sparingu, że coś się musi zmienić. I w Sosnowcu była ta zmiana, ciągle walczyliśmy. Nie poddaliśmy się, znaleźliśmy sposób na Muzaja i okazało się, że można odwrócić losy seta przegrywając 10:16. To się udało i później było nam nieco łatwiej. Chcę pochwalić wszystkich zawodników za to jak pracują, za to jakimi ludźmi są i za to, że wszyscy, którzy pojawili się na boisku się sprawdzili - skomentował trener MKS-u.
Będzinianie skończyli ubiegły sezon na 11. miejscu. Tuż po zakończeniu rozgrywek PlusLigi stracili sponsora tytularnego. Już wcześniej nie należeli do bogatych klubów, a po zakończeniu współpracy z Banimeksem sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała. Mimo tego Zagłębiacy nie obawiają się rywalizacji z lepiej sytuowanymi drużynami. - Wiem, że czeka nas trudne zadanie, bardzo wymagający przeciwnicy, natomiast chcemy walczyć i na pewno łatwo nie oddamy żadnego punktu. Gratuluję mojej drużynie, gratuluję drużynie Jastrzębskiego - stwierdził Wasilkowski.
Jak już wcześniej wspomniano, w rywalizacji z Jastrzębskim Węglem ważną rolę odegrali zmiennicy. Spytany o rezerwowych, którzy weszli na boisko trener MKS-u podkreślił, że w jego drużynie każdy zawodnik jest ważny. - "One Team" - taki mamy okrzyk i wszyscy siatkarze muszą wiedzieć, że niezależnie od tego czy zaczynają spotkanie w szóstce, czy wśród rezerwowych każdy jest potrzebny. Zależnie od sytuacji na boisku będziemy korzystać z tych zawodników, których umiejętności będą najpotrzebniejsze na boisku.
Podczas spotkania można było zauważyć, że nawet w trudnych momentach siatkarze z Będzina wspierali się nawzajem. Budującego się w zespole ducha zespołu zauważył też trener. - Coś się tworzy w drużynie jeżeli chodzi o kolektyw. Chłopaki lubią ze sobą przebywać, lubią ze sobą rozmawiać, żartować i o to chodzi. Podczas meczu powiedziałem im: "Bawcie się grą, to wasz czas". Oni to zrobili. Tym razem nie udało się wygrać, ale kiedyś się uda - zakończył Wasilkowski.