We Wrocławiu spodziewano się bardzo zaciętego spotkania, tymczasem rywalizacja w Hali Orbita na dobre rozgorzała dopiero w czwartym secie pojedynku. Wcześniej dwa łatwe zwycięstwa w pierwszej i trzeciej partii odniosły sopocianki. Impelki z kolei obudziły się jedynie na końcówkę drugiego seta.
- Impel jest i będzie mocny. Zagrały dobrze poprzednie spotkania, więc rezultat 25:15 to chyba tylko wynik naszej postawy. Później trochę to uciekło, ale wydaje mi się, że o zwycięstwie zadecydowała nasza konsekwencja w grze - oceniła pojedynek Klaudia Kaczorowska, przyjmująca sopocianek.
Podobnie jak w wielu spotkaniach PGE Atomu Trefla Sopot najsilniejszą stroną okazała się zagrywka. Siatkarki trenera Lorenzo Micelliego seryjnie zdobywały punkty w tym elemencie, co pozwalało sopociankom na wypracowanie bezpiecznej przewagi. Do dobrej postawy w polu serwisowym doszedł także zabójczo skuteczny blok. Skrzydłowe Impela Wrocław raz za razem odbijały się od sopockiej ściany.
- Myślę, że bardzo dobrze funkcjonował zarówno blok jak i zagrywka. W drugim secie nasz serwis był trochę gorszy i być może to spowodowało, że Impel uciekł nam w końcówce na cztery punkty - relacjonowała przyjmująca z Sopotu.
Przed Atomówkami kolejne z serii spotkań za "sześć punktów". Rywalkami sopocianek będą nieprzewidywalne siatkarki Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza. - Mamy mało czasu do tego meczu, ale zrobimy wszystko, żeby wygrać. Wiadomo, że to będzie kolejny ciężki pojedynek i zarazem kolejne bardzo ważne punkty dla nas - powiedziała Kaczorowska.