Kibiców PGE Skry Bełchatów było więcej niż miejscowych. "Zawsze możemy na nich liczyć"

PGE Skra Bełchatów odniosła pierwsze zwycięstwo w tegorocznej Lidze Mistrzów, pokonując najsłabszego rywala w grupie, Duklę Liberec

Bliskość Liberca od granic naszego kraju spowodowała, że do czeskiej miejscowości zawitało wielu kibiców żółto-czarnych. Choć wynik wskazuje na łatwą przeprawę PGE Skry Bełchatów, zawodnicy zapewniają, że nie do końca tak było.

- Mecz był ciężki, dlatego cieszymy się, że na tym trudnym terenie wygraliśmy za trzy punkty. Na trybunach było chyba więcej naszych kibiców, niż sympatyków gospodarzy. Nasi fani gwarantują doping na całym świecie i zawsze możemy na nich liczyć. Mam nadzieję, że w tym roku również awansujemy do Final Four i poprawimy wynik z zeszłego sezonu. Teraz czeka nas mecz z MKS Będzin. W tym spotkaniu również chcemy zdobyć trzy punkty. Wracamy, odpoczywamy i będziemy gotowi do walki - podkreślił Kacper Piechocki.

Choć w meczu występowali zawodnicy, którzy zazwyczaj grają w szóstce, zmiennicy również dostali swoje szanse. - Pierwszy raz miałem okazję zagrać w meczu Ligi Mistrzów. Bardzo się cieszę, że trener dał mi możliwość wejścia na boisko, choć na kilka akcji. Atmosfera wokół tego spotkania była bardzo sympatyczna - powiedział Mariusz Marcyniak.

Komentarze (1)
Baz
5.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Turów pomagał bardzo, Cuprum też było no i co najmniej tysiąc dolnoślązaków.