- Popełniliśmy za dużo własnych błędów i na boisku zabrakło odpowiedniej agresji - szczerze przyznał młody zawodnik. W środę w Łuczniczce spotkały się zespoły, które początku sezonu nie mogły zaliczyć do udanych. Po dwóch porażkach z rzędu przełamanie zanotowali podopieczni Piotra Makowskiego.
Kielczanie ambitnie walczyli, w każdej partii sprawili rywalom sporo problemów, co jednak nie zmienia faktu, że po raz trzeci w tych rozgrywkach ugrali na boisku zaledwie jednego seta. - Wobec wcześniejszych problemów bydgoskiej drużyny mieliśmy realną szanse wywieźć stąd punkty. Przeciwnicy dysponują jednak bardzo doświadczonym składem. Tacy zawodnicy jak Dawid Murek czy Michał Ruciak wiedzieli co zrobić w zaciętych końcówkach - przyznał Bieniek.
Środkowy po wyczerpującym sezonie reprezentacyjnym dopiero od kilku tygodni ma okazję trenować z drużyną.- Wróciłem jednak do bardzo podobnego zespołu. Potrzebowałem jedynie trochę czasu na zgrania z Michałem Kędzierskim. Graliśmy jednak wspólnie już przed dwoma laty (wraz z drugą reprezentacją Polski w Lidze Europejskiej - przyp. red.), więc nie było problemu - podkreślił już teraz szóstkowy gracz głównej kadry narodowej.
PlusLiga pędzi w szalonym tempie. Dla wielu kadrowiczów jest to droga przez mękę, kiedy po tak długim przebywaniu z kadrą praktycznie z marszu rozgrywają kolejne spotkania dla swoich klubów. Nie dla wszystkich jednak taka sytuacja jest powodem do narzekań. - Jako młody zawodnik tylko cieszę się, że mam tyle okazji do grania. Dla mnie każde kolejne spotkanie to możliwość zebrania niezwykle cennego doświadczenia - zakończył swoją wypowiedź Mateusz Bieniek.
Główny zainteresowany jak i jego koledzy następną szansę zdobycia punktów do ligowej tabeli będą mieli już w sobotę. O nawet jedno oczko będzie jednak niezwykle trudno, bowiem podopieczni Dariusza Daszkiewicza podejmą naszpikowaną gwiazdami ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.