Pierwsze cztery ligowe kolejki były dla będzinian trudne, a ich gra nie zachwycała. Przełamanie nadeszło w piątym spotkaniu, w którym pokonali AZS Politechnikę Warszawską.
Premierowa odsłona konfrontacji była niezwykle zacięta. Dopiero w końcówce udało się odskoczyć Zagłębiakom (24:21), lecz nie był to koniec walki. Akademicy doprowadzili do remisu 24:24, ale dwie kolejne akcje przegrali. - W pierwszym secie końcówka była bardzo ważna, bo było po 24. W następnych partiach mieliśmy lekkie prowadzenie i graliśmy bardziej spokojnie niż Politechnika - wyjaśnił Maciej Pawliński.
Rozstrzygnięcie, które zapadło w końcówce pierwszej odsłony mogło mieć wpływ na dalsze wydarzenia w meczu. - Często tak bywa, na szczęście to my wytrzymaliśmy końcówkę w pierwszym secie i potem mogliśmy grać trochę spokojniej - przyznał przyjmujący. - Uważam, że zagraliśmy fajną siatkówkę, graliśmy cierpliwie, agresywnie i to przyniosło skutek - dodał.
Po czterech nieudanych spotkaniach siatkarzom MKS-u Będzin udało się odnieść pierwsze ligowe zwycięstwo. - To było ważne przełamanie. Pierwsze cztery mecze przegraliśmy i nie ukrywam, że bardzo nam zależało na zwycięstwie. W każdym spotkaniu na tym nam zależy, ale w tym wyjątkowo, bo był to kolejny pojedynek na naszym terenie i liczyliśmy na tę wygraną i przełamanie się. Na szczęście się udało - powiedział Maciej Pawliński.
Z meczu na mecz Zagłębiacy prezentują coraz lepszą siatkówkę, a po ich słabych występach w 2. i 3. kolejce pozostało tylko wspomnienie. Natomiast w ciągu niespełna tygodnia poprawili swoją grę na tyle, że potrafili na swoją korzyść rozstrzygnąć końcówki - w przeciwieństwie do meczu z lubinianami. - W porównaniu do ostatniego meczu z Cuprum Lubin, to wtedy zagraliśmy słabiej, ale też mieliśmy swoje szanse, by tam wygrać. Nie wykorzystaliśmy jednak końcówek - wspominał Pawliński.