Resovia drugi raz z rzędu przegrywa w swojej twierdzy. "Nie mamy się czego wstydzić"

W środowy wieczór mistrzowie Polski doznali bolesnej porażki z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle. Emocjonujące spotkanie zakończyło się brakiem premii punktowej Resovii w ligowej tabeli, a o jego wyniku zadecydowały niuanse.

Na 33 spotkania Asseco Resovii z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w twierdzy Rzeszów, zaledwie 9 zakończyło się nie po myśli gospodarzy. Ostatnie z nich miało miejsce w środę, 25 listopada. Wówczas po szlagierowym spotkaniu mistrzowie Polski musieli uznać wyższość rywala 1:3. Była to druga porażka z rzędu we własnej hali.

- Myślę, że pomimo porażki nie mamy się czego wstydzić. Może poza końcówkami setów. Brakło nam cierpliwości w grze i wypracowaną przewagę, mówię tu o trzecim i czwartym secie, traciliśmy po własnych błędach. Szczególnie po pomyłkach w serwisie, a to były moim zdaniem kluczowe momenty, gdzie bezpośrednio oddawaliśmy punkty przeciwnikowi. Sama gra w naszym wykonaniu na pewno nie była zła. Zespół z Kędzierzyna grał jednak równiej, poza pierwszym setem nie miał przestojów - mówił chwilę po ostatnim gwizdku środowego spotkania szkoleniowiec Resovii, Andrzej Kowal.

Jednak mimo tych dwóch porażek, nic nie wskazuje na powtórkę z ubiegłych lat. Zarówno w poprzednim sezonie, jak i wcześniejszym tuż przed nowym rokiem, Asseco Resovię Rzeszów dopadał kryzys. Co prawda zapaść formy początkowo nie najlepiej rokowała, w końcowym rozrachunku zakończyła się mistrzostwem kraju. Teraz sytuacja może wyklarować się nieco inaczej gdyż po zmianie regulaminu rozgrywek nie ma miejsca na tego typu przestoje w grze. O medalach zadecyduje rozstawienie po fazie zasadniczej, a wspomniana powtórka może okazać się najczarniejszym scenariuszem dla obrońców tytułu.

Obecnie w drużynie mistrzów, najbardziej nieprzewidywalnym elementem wydaje się być zagrywka. W jednej chwili, dzięki kapitalnemu serwisowi Resoviacy są w stanie rozstrzygnąć losy partii na własną korzyść, by po chwili pogrążyć się błędami popełnianymi właśnie za linią 9. metra. - Początek sezonu jest okresem kiedy nie ma elementu, na którym pracuje się bardziej, czy też mniej. Teraz przed nami trzy mecze u siebie w Rzeszowie, także będziemy mieć chwile czasu na ćwiczenia - dodał trener rzeszowskiego kolektywu.

Do trzech razy sztuka. Kolejne spotkanie mistrzowie Polski po raz kolejny rozegrają we własnej hali. Tym razem rywalem będzie Cuprum Lubin, sąsiad Resovii w ligowej tabeli. - Nie ma przeciwników łatwych. Czy to będzie Cuprum, czy ZAKSA, z każdym gra się bardzo trudno, a o wyniku decydują końcówki - zakończył Kowal. Początek spotkania w hali Podpromie w niedzielę, 29 listopada o godzinie 20:00.

Źródło artykułu: