Kędzierzyńsko-gdańska konfrontacja obfitowała w wiele zwrotów akcji. Oba zespoły grały falami, a inicjatywa kilka razy przechodziła z jednej strony na drugą. Po trzech setach bliżsi odniesienia zwycięstwa w hali Azoty byli gospodarze, lecz zawodnicy klubu z Pomorza nie po raz pierwszy pokazali charakter. Przegrana 16:25 w trzeciej partii wcale ich nie zdeprymowała, a wręcz przeciwnie - dodała motywacji. Efekt był taki, że dwie ostatnie odsłony padły już łupem Lotosu Trefla, który tym samym jako pierwszy w obecnym sezonie PlusLigi znalazł sposób na pokonanie ZAKSY.
- Spodziewaliśmy się trudnego meczu oraz konieczności walki z całych sił o zwycięstwo. Lotos Trefl jest jedną z czołowych ekip w lidze i nigdy nie oddaje pola. W pierwszym secie graliśmy bardzo słabo, a rywale bardzo dobrze. Na tą sytuację zareagowaliśmy właściwie, ponieważ przejęliśmy inicjatywę i odwróciliśmy nieco bieg wydarzeń. Niestety, w czwartym secie trochę stanęliśmy i przeciwnicy to wykorzystali. Cieszę się natomiast, że widzę zespół, który cały czas walczy. Tak samo jak w meczu z Asseco Resovią Rzeszów, tak i przeciwko gdańszczanom moja drużyna podjęła rękawicę. Jestem zadowolony, bo naszym celem jest właśnie rywalizacja z czołowymi ekipami - skomentował Ferdinando De Giorgi .
54-letni Włoch w sobotę po raz ostatni w sezonie 2015/2016 poprowadził mecz, w którym mógł skorzystać z usług atakującego Dominika Witczaka. Siatkarz, który reprezentował barwy ZAKSY od 2008 roku, został bowiem wypożyczony do niedawnego rywala kędzierzynian - Asseco Resovii Rzeszów.
- W imieniu swoim i całej drużyny chciałem bardzo mocno podziękować Dominikowi za sposób, w jaki pochodził do treningów. Zawsze był wielkim profesjonalistą, pracował na sto procent i dawał z siebie wszystko. W ciągu kilku ostatnich lat wniósł do zespołu bardzo wiele - podsumował włoski szkoleniowiec.