- Czeka nasz gorący okres w klubie. Być może spotkanie w Bydgoszczy było moim ostatnim jako trener rzeszowskiej drużyny. Nie wiem jednak jak dalej potoczy się sytuacja - przyznał załamany Mariusz Wiktorowicz.
Pojedynek w Łuczniczce po raz kolejny uwidocznił największy problem w zespole z Podkarpacia. - Niestety znów źle weszliśmy w mecz - stwierdził trener, dodając: - Powinniśmy spotkania zaczynać bardziej agresywnie. Nie możemy czekać, aż otrzymamy darmowe punkty od rywalek, tylko sami skuteczną grą i realizacją taktyki zapracować na nie.
Kluczowy dla losów całego meczu okazał się drugi set. W nim rzeszowianki prowadziły 22:18, by ostatecznie przegrać tą partię na przewagi. - Byliśmy bardzo blisko, ale nie wytrzymaliśmy końcówki. Szukamy odpowiedzi na wiele pytań. Przede wszystkim dlaczego nie potrafimy dyspozycji z treningów przenieś na mecz. Widzę jak wiele energii i serca zawodniczki wkładają w zajęcia. Dużo rozmawiamy, ale nie przynosi to wymiernych efektów - stwierdził szkoleniowiec, który w swojej karierze doprowadził BKS Aluprof Bielsko-Biała do tytułu mistrzyń Polski.
Już w piątek drużyna Developresu SkyRes Rzeszów zagra w Szczecinie z Chemikiem Police w ramach 11. kolejki Orlen Ligi. Jeśli w czwartek nie zapadnie decyzja o rozstaniu z Mariuszem Wiktorowiczem, szkoleniowiec zapewne poprowadzi swój zespół w starciu z mistrzem Polski.