Triumf drużyny dowodzonej przez Konstantina Uszakowa w drugiej z rzędu edycji Pucharu Rosji wymyka się jakiejkolwiek logice. Nie dlatego, że jest to zespół wyraźnie słabszy od pozostałych rywali, trudno tak mówić o drużynie, która w swoim składzie ma Tatianę Koszeliewą, Ljubow Sokołową czy Natalię Małych. Ekipa z Krasnodaru sięgnęła po drugi z rzędu krajowy puchar mimo tego, że klub nie wypłaca im jej należnych pensji od 10 miesięcy. Cała sprawa wyszła na jaw przez szczere wywiady Koszeliewej, a następstwem pogarszającej się sytuacji klubu było odejście z zespołu Fernandy Garay i Fabioli.
Co ciekawe, brazylijska przyjmująca dołączyła niedawno do Dynama Moskwa i miała okazję zmierzyć się z koleżankami z Krasnodaru w półfinale rozgrywanego w Moskwie turnieju. Garay była pewnym punktem swojej nowej drużyny, ale nie zapobiegła porażce gospodyń finałów Pucharu (2:3). Łatwo się domyślić, że radość krasnodarskiej kadry była przeogromna. - Przezwyciężyłyśmy wszystko, co stało nam na drodze! Dziękuję moim dziewczynom z zespołu oraz trenerom i wszystkim ludziom, którzy nam pomagali przez ostatni czas. Mam nadzieję, że ten sukces to początek czegoś nowego - mówiła po zwycięskim finale Koszeliewa.
W meczu brązowy medal stołeczny zespół z Moskwy pokonał występującą w niższej klasie rozgrywkowej Sewierankę Czerepowiec 3:0 (25:18, 25:14, 25:16).
Dynamo Krasnodar - Dynamo Kazań 3:1 (25:21, 19:25, 25:22, 25:16)