Nastroje w obu drużynach przed piątkową konfrontacją były minorowe. AZS Częstochowa we wszystkich siedmiu spotkaniach zanotował porażki, a na swoim koncie miał zaledwie punkt i zamykał ligową tabelę. Z kolei MKS Będzin wygrał jeden pojedynek i z dorobkiem 4 "oczek" sklasyfikowany był na dwunastej pozycji. Obie ekipy zapowiadały walkę o zakończenie niekorzystnej serii.
Od pierwszej piłki gra była wyrównana, a po zawodnikach widać było dużą mobilizację. Swoją drużynę do boju zagrzewali Rafael Redwitz i oglądający poczynania kolegów zza reklamowej bandy Felipe Airton Bandero. Rozgrywający AZS-u w jednej z akcji popisał się nawet widowiskowym atakiem. Minimalną przewagę uzyskali jednak będzinianie, wśród których czołowe role na początku pierwszej partii odgrywali Michał Kamiński i Maciej Pawliński.
Częstochowianie z biegiem czasu zaczęli przejmować inicjatywę. Dobrze spisywał się wracający do gry Matej Patak, który nie bał się atakować z trudnych piłek. Atutem Akademików byłą skuteczna gra w defensywie, a do tego gospodarze popełniali mniej błędów. W końcówce to oni dyktowali warunki i rozstrzygnęli pierwszą partię na swoją korzyść. Inauguracyjną odsłonę asem serwisowym zakończył Bartłomiej Lipiński.
Wydawało się, że wygrany set dodał wiatru w żagle Akademikom. Już przy stanie 3:0 dla gospodarzy o pierwszą przerwę poprosił trener MKS-u, Tomasz Wasilkowski. Kolejną reakcją szkoleniowca będzinian była zmiana rozgrywającego: Harrisona Peacocka zmienił Piotr Lipiński. Roszada ta podziałała mobilizująco na gości, którzy odrobili straty, ale przez długi fragment seta gra toczyła się punkt za punkt. MKS do wyrównania doprowadził dopiero przy stanie 22:22, a w końcówce to goście utrzymali nerwy na wodzy i mimo słabego początku partii zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Akademicy dobrze rozpoczęli również trzeciego seta i systematycznie powiększali swoją przewagę. Przy stanie 13:7 dla gospodarzy o czas poprosił trener Wasilkowski. W trakcie seta na parkiet wrócił Peacock. Na niewiele się to zdało, gdyż Akademicy kontynuowali swoją dobrą grę i wykorzystywali błędy rywali. Tym razem gospodarze nie dali sobie odebrać zaliczki i pewnie wygrali trzeciego seta.
Akademicy po zwycięstwie w poprzedniej partii sprawiali wrażenie podbudowanych i widać po nich było, że mają więcej wiary w końcowy sukces niż ich rywale. Ponownie częstochowianie wypracowali sobie kilkupunktową zaliczkę i kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Gościom nie pomogła nawet dobra dyspozycja Kamińskiego, który był zdecydowanym liderem swojego zespołu. Akademicy swój pierwszy triumf w tym sezonie odnieśli dzięki równej grze wszystkich zawodników.
AZS Częstochowa - MKS Będzin 3:1 (25:19, 23:25, 25:20, 25:19)
AZS Częstochowa: Wawrzyńczyk, Szalacha, Redwitz, B. Lipiński, Buniak, Patak, Stańczak (libero) oraz Kowalski, Polański.
MKS Będzin: Kamiński, Pawliński, Baczkała, Warda, Żuk, Peacock, Kaczmarek (libero) oraz P. Lipiński, Piotrowski, Laane, Peszko.
MVP: Rafael Redwitz (AZS Częstochowa).