Michał Kamiński: Liczyliśmy, że się przełamiemy

MKS Będzin przegrał w piątek w Hali Sportowej Częstochowa z AZS-em 1:3. W drużynie Tomasza Wasilkowskiego najjaśniejszą postacią był Michał Kamiński. Atakujący sam zdobył aż 29 punktów, jednak nie uchronił swojego zespołu od porażki.

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch

Będzinianie przyjechali do Częstochowy po sromotnej porażce z Indykpolem AZS-em Olsztyn w 7. kolejce PlusLigi. W piątek zmierzyli się z AZS-em Częstochowa, który wszystkie dotychczasowe spotkania przegrał. Drużyna MKS-u liczyła więc, że podreperuje swój dorobek w tabeli.

Tak się jednak nie stało, bowiem to podopieczni Michała Bąkiewicza zagrali odważniej i pokonali będziński zespół. - Myślę, że częstochowianie zagrali ryzykownie zagrywką. Momentami kopali nas mocno i na dodatek systematycznie. Spowodowało to, że troszeczkę byliśmy odsunięci od siatki i musieliśmy uprościć grę. Brawa dla AZS-u, im były bardzo potrzebne punkty, ale szkoda, że nie trafiły one w nasze ręce - powiedział dziennikarzom po spotkaniu Michał Kamiński, atakujący MKS-u Będzin.

28-letni siatkarz, który jeszcze dwa lata temu był zawodnikiem właśnie częstochowskiego AZS-u, w piątek atakował z 54 proc. skutecznością. Posłał też 3 asy serwisowe, choć jego bilans w tym elemencie wyszedł na zero, gdyż również trzykrotnie popełnił on błąd wprowadzając piłkę do gry. Ogólnie Kamiński był jednak motorem napędowym MKS-u, lecz jego wysoka postawa nie wystarczyła będzinianom polepszyć swojej sytuacji w rozgrywkach PlusLigi. - Liczyliśmy przede wszystkim na to, że się przełamiemy. To, że mamy dobry zespół, nie wystarczy. Musimy to jeszcze udowodnić dobrą grą i przede wszystkim punktami, które da się zdobyć wygrywając mecz - oznajmił atakujący będzinian.
Michał Kamiński w piątek w Częstochowie zdobył 29 punktów Michał Kamiński w piątek w Częstochowie zdobył 29 punktów
Jego zdaniem MKS w piątek nie mógł wygrać przy tak dużej liczbie błędów własnych. We wszystkich elementach siatkarze Tomasza Wasilkowskiego zrobili ich 32 (przy 20 częstochowian). Ponadto w ekipie gości słabo funkcjonował blok (jedynie 2 punkty). - Powalczyliśmy przez dłuższy czas, jednak to nie wystarczyło. Zdecydowanie popełniliśmy za dużą liczbę błędów i w ważniejszych momentach przeciwnik nam uciekał. Na pewno rytm gry jest zaburzony, w momencie gdy pojawia się dość prosty błąd - ocenił Michał Kamiński.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×