- Potrzebowaliśmy zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że ten mecz jest arcyważny, bo jesteśmy blisko w tabeli. Mieliśmy nóż na gardle. Przed meczem nastroje nie były rewelacyjne, ponieważ przegraliśmy 7 spotkań z rzędu. Cieszy fakt, że się przełamaliśmy. To, że potrafimy wygrywać jest teraz dla nas bardzo cenne, bo pozwoli nam to uwierzyć w swoje możliwości, które moim zdaniem są duże - powiedział dla WP SportoweFakty po starciu z będzinianami przyjmujący częstochowskiego AZS-u, Stanisław Wawrzyńczyk.
25-letni siatkarz w piątkowym meczu zdobył 12 punktów. Wawrzyńczyk parę razy wykorzystał świetne rozegranie Rafaela Redwitza i skończył piłki z drugiej linii. W sumie atakował 26 razy i 11 piłek skończył w sposób perfekcyjny. Zbijając piłkę na siatce pomylił się tylko raz i również raz został zablokowany. Jego postawę należy ocenić pozytywnie. Zresztą jak całego zespołu AZS-u, który zrzucił ciążące od początku rozgrywek brzemię porażek.
Już w środę w Jastrzębiu Zdroju w konfrontacji z tamtejszym Jastrzębskim Węglem Akademicy nie wypadli źle, mimo że kompletnie nie odzwierciedla tego wynik (porażka 0:3). Momentami podopieczni Michała Bąkiewicza grali bardzo dobrze zdobywając punkty seriami.
- W Jastrzębiu zabrakło przekonania, że możemy te sety wygrać. Szliśmy równo bodajże do 20 punktu i później pojawiały się głupie błędy, przez które traciliśmy dystans. Szkoda, bo w każdej partii mogliśmy wygrać, ale brakowało chłodnych głów. Myślę, że z tyłu głowy siedziały te poprzednie porażki i ciężko było nam się przełamać - analizował Wawrzyńczyk. - Dlatego tym bardziej cieszymy się z piątkowej wygranej. Jeszcze raz powtórzę, że było to dla nas ważne zwycięstwo. Liczę, że teraz przed nami kolejne wygrane - dodał przyjmujący biało-zielonych grający z numerem 3 na koszulce.
Teraz Akademicy udadzą się do Bydgoszczy na spotkanie z Łuczniczką (środa). W przyszłą sobotę natomiast podejmą Effectora Kielce.