Jakub Bednaruk: Przesadzam z sędziami? Mam to gdzieś! Jeśli wygrywamy, to znaczy, że moje zachowanie jest skuteczne

AZS Politechnika Warszawska pokonała Asseco Resovią Rzeszów na jej terenie. Mecz obfitował w dyskusje z sędziami. - Przesadzam? Mam to gdzieś! Jeśli wygrywamy, moje zachowanie jest skuteczne - mówi Jakub Bednaruk, trener warszawskiej drużyny.

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart
Asia Błasiak / WP SportoweFakty / Asia Błasiak / WP SportoweFakty

WP SportoweFakty: Politechnika ma jeden ze słabszych początków sezonu, od kiedy jest pan jej trenerem, ale wygrana w Rzeszowie zmienia optykę. 

Jakub Bednaruk: No tak, ale żebyśmy teraz tylko nie zwariowali, bo nie zdobyliśmy mistrzostwa świata. Mieliśmy w zespole duże problemy, jeśli chodzi o komunikację między zawodnikami. Byliśmy trochę stłamszeni. Przede wszystkim oczekiwaliśmy od siebie dużo więcej. Zawodnicy, którzy do nas przychodzili, myśleli, że od razu będą błyszczeć. To tak nie działa. Jednemu przyjdzie to szybciej, a drugiemu później. Trzeba być cierpliwym. Mieliśmy w drużynie różne zabawne sytuacje. Zawodnicy nie wiedzieli na przykład, jak zwracać się do Pawła Zagumnego.

Mówili na "pan"? 

- Mówili bezosobowo. Tak jak do teścia się mówi. Zwracasz się do niego, ale nie za bardzo chcesz powiedzieć "tato", więc za każdym razem uciekasz od bezpośredniego zwrotu. Próbowali zwracać się do niego, ale nie mówili "Paweł" ani "Guma". Paweł Zagumny robi dużą robotę, jeśli chodzi o zmuszanie reszty zawodników do zbliżania się i pogadania ze sobą. Do tej pory nigdy w życiu nie spotkałem się z takim problemem, że na przykład Zagumny siada do stołu, a reszta przestaje rozmawiać. Oni tak go szanują i podziwiają! Dla nich to jest taki obrazek.

Może się wstydzą?

- Pewnie też, ale to trzeba przełamać. W meczu z Resovią było widać, że my to robimy. Zaczynamy walczyć. Dużo słabszy początek sezonu był dwa lata temu, wtedy po sześciu meczach mieliśmy pięć porażek. Teraz nie jest tak dramatycznie. Nie byliśmy usatysfakcjonowani jakością naszej gry. Po meczu w Rzeszowie jesteśmy zadowoleni, ale powtarzam - nie wygraliśmy jeszcze nic. To jest spektakularna wygrana i nie będę tego umniejszał, ale znaleźliśmy sposób na naszą pracę i weszliśmy na odpowiednią drogę. Musimy teraz nią kroczyć.

Na cichego bohatera wyrósł Paweł Mikołajczak, bo zagrywką odwrócił losy pierwszego seta.

- Oprócz tego Kuba Radomski zbudował Samicę, który sobie odpoczął i grał wyśmienicie. Firlej wyluzował Zagumnego. Cieszę się, że pracuję z takimi ludźmi jak "Miki" czy Kuba Kowalczyk, który jest na trybunach. To są ludzie, którzy nigdy nie odpuszczą treningu, nigdy nie zrobią nic na 90 procent. Oni wszystko robią na maksa. Ja nie traktuję zespołu w ten sposób, że jest szóstka i rezerwowi. To jest jeden zespół i to było widać. On żył.

Jak wygląda współpraca z Guillaumem Samiką? Przypięto mu łatkę imprezowicza, a nawet alkoholika.

- "Sami" dużo gada. Cieszę się, że to robi, bo tworzy atmosferę w drużynie. Jemu się ta francuska gęba nie zamyka. Cały czas gada, gada, gada... Ja też palnę czasem głupotę, on tak samo. Samica ma bardzo fajne poczucie humoru. Oczywiście, jeśli z jego wszystkich historii, ktoś chce coś wyciągnąć, to wyciągnie. Ja nie mam ani jednego problemu z "Samim", jeśli chodzi o pracowitość, dyscyplinę i profesjonalne podejście do wykonywania zawodu. Nigdy nie przyszedł na poranny trening zmęczony. Oczywiście, przychodzi i marudzi, bo to jest taki typ zawodnika. Lubię to jego marudzenie, szczególnie rano. To jest profesjonalista. Jeśli ktoś mu zarzuci jakieś głupie historie, to będę go bronił. To wszystko nieprawda.
- Paweł Zagumny robi dużą robotę, jeśli chodzi o zmuszanie reszty zawodników do zbliżania się i pogadania ze sobą - mówi Jakub Bednaruk - Paweł Zagumny robi dużą robotę, jeśli chodzi o zmuszanie reszty zawodników do zbliżania się i pogadania ze sobą - mówi Jakub Bednaruk
Zapraszał na francuskie wino?

- Jeszcze nie. Mieszkamy na przeciwko siebie, bo on przyjechał ze swoją narzeczoną i nie zdążyliśmy nawet zjeść kolacji. To jest tak radosny chłopak, że ja mam wrażenie, że on ma 16 lat. Już sobie wyobrażam, jak przy okazji najbliższego posiłku usiądzie i będzie cały czas trajkotał. To dobrze, bo takich ludzi trzeba w zespole.

W Rzeszowie pan również się nagadał. Przerwę między setami spędził pan przy stoliku sędziowskim. Przesadzał pan.

- Mam to gdzieś! Jeżeli ktoś zarzuci mi, że robię jakieś głupoty, ale my wygramy, to znaczy, że to jest skuteczne. Sędziowie się wyraźnie pogubili.

O co chodziło?

- W zespole z Rzeszowa był błąd ustawienia. Myśmy zwrócili na to uwagę. Przy zagrywce nie został on naprawiony. Sędzia to widział, bo mu pokazaliśmy. Nie zdecydował się tego odgwizdać, bo przestraszył się konsekwencji, wielkiej awantury. To była sytuacja przy 22:21 na remis, a my gonimy i jesteśmy na fali. Przy stanie 0:2, czyli mogliśmy ten mecz wygrać w trzech setach, dlatego zrobiliśmy awanturę. Inny przykład - nasz zawodnik wyciąga piłkę z trybun, a sędziemu za wcześnie się gwizdnęło. Nie będę krytykował sędziów, jeśli piłka poszła po bloku i sędzia tego nie widzi lub chodzi o centymetry i nie da się ocenić bez challengu. Ale jeśli zawodnik odbija piłkę z trybun, a sędzia sobie gwiżdże, bo myśli, że zawodnik jej nie podbije, a później nie chce powtórzyć tej akcji, to on działa na naszą niekorzyść! Mam pretensje tylko do tych dwóch sytuacji. Sędzia się przestraszył i zaczął wszystko gwizdać. Challenge, które ja brałem, a nie trafiałem, były brane tylko dlatego, że nie miałem już przerw. Oczywiście, jak sobie to wszystko obejrzę, to pewnie będzie mi głupio za to, jak się zachowuję na boisku. Robię to jednak tylko i wyłącznie dla zespołu. Jeśli dla nas dobre będzie, żebym siedział na krześle przez pięć setów i się nie odzywał, to tak będę robił. Robię wszystko, żeby mój zespół wygrywał.

Niektórzy żartowali, że w tej drugiej sytuacji na piłkę rzucił się kierownik Resovii. Siedział dokładnie w tym miejscu, gdzie chciał ją podbić Samica.

- I on nam ją gwizdnął?!

Może chciał złapać?

- Trudno. To była dziwna sytuacja. Idzie zawodnik w trybuny, a zabiera mu się piłkę. Ale sędzia nie może tego gwizdać! Piłka była w górze, gramy dalej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×