Złość w szatni BBTS-u. Sacharewicz: Jestem zażenowany

Występ w Kielcach zupełnie nie wyszedł drużynie BBTS-u. Po porażce z Effectorem siatkarze z Bielska nie kryli swojego rozgoryczenia. - Cały plan poszedł w... - mówił stanowczo Mateusz Sacharewicz.

- Boli styl tej porażki. Wiadomo, że można przegrać mecz na kilka sposobów. Totalnie nie rozumiem jednak tego jak możemy przegrywać do 15-stu z zespołem, który jest teoretycznie z tej samej półki co nasz. Nie potrafię wytłumaczyć tych przestojów, które nam się przytrafiły. Wszyscy w szatni są mega wkurzeni - powiedział portalowi WP SportoweFakty Mateusz Sacharewicz.

[tag=10392]

Effector[/tag] pokazał co znaczy konsekwencja. To między innymi dzięki stabilnej grze trzy punkty zostały w Hali Legionów. - Trzeba oddać chłopakom, że super bronili i podbili dużo naszych ataków. Nie wiem czy one były słabe, czy to oni tak dobrze się ustawiali, ale najbardziej boli to, że rywal nie stawia nie wiadomo jakich warunków, a my nie dajemy od siebie nic. Nie dość, że gramy z Kielcami sześciu na sześciu, to jeszcze siódmym przeciwnikiem jesteśmy dla siebie my sami - stwierdził.

Po dwóch zupełnie nieudanych setach w trzeciej partii pojawiło się światełko dla ekipy Krzysztofa Stelmacha. - Powiedzieliśmy sobie, żebyśmy przestali patrzeć na wynik i wrócili do naszej gry. Trochę uśmiechu, więcej wiary i ruszyło. W czwartym secie też to wyglądało w miarę dobrze, ale nagle robi się po secie. Mieliśmy ważną kontrę, nie skończyliśmy i znowu odebrało nam wszystko, a cały plan poszedł w...

Chociaż indywidualnie Sacharewicz zaprezentował się całkiem nieźle, to nie było to dla niego żadnym pocieszeniem. - Jestem wściekły, a myślę, że trener jest jeszcze bardziej zły. To samo ludzie, którzy nam kibicują - komentował.

26-latek cieszy się, że rozpoczyna się teraz dłuższa przerwa. - Dobrze, że są te święta, bo może to nam pomoże. Rozmawialiśmy już wielokrotnie we własnym gronie i nie chcę brzydko mówić gdzie możemy to sobie teraz wsadzić. Może powinniśmy od siebie odpocząć? Osobiście jestem zażenowany poziomem naszej gry w tym meczu. Liga się jeszcze nie kończy, ale musimy coś z tym zrobić, bo daleko tak nie zajedziemy.

Zdaniem środkowego BBTS-u drużyna potrzebuje wstrząsu, aby wskoczyć na wyższy poziom. - Wychodzimy na tej złości cały czas, wracamy do Bielska, rozmawiamy i tak w kółko. Nikt nie może nam zarzucić, że nie trenujemy i się nie staramy. Pracujemy naprawdę ciężko, ale ewidentnie coś nam nie służy. Zostało nam kilka dni treningów, później mamy pięć dni wolnego. Osobiście nie będę oglądał siatkówki, a jak ktoś mi pokaże piłkę to ją wyrzucę. Trzeba od tego odpocząć i się nad sobą zastanowić. Gramy w PlusLidze, a to zobowiązuje do reprezentowania pewnego poziomu - kończy.

Komentarze (1)
bit
20.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A może coś ruszyć w składzie, niech niektórzy zawodnicy o nie powalczą a nie mają zapewnione, bo gdzieś tam zetknęli się z kadrą czy mają swoje lata z siatkówka.