Jeszcze przed rozpoczęciem berlińskiej imprezy Trójkolorowi stawiani byli w roli faworyta do finału. Podopieczni Laurenta Tillie są od kilku miesięcy w zachwycającej dyspozycji, wygrywając w ubiegłorocznym sezonie reprezentacyjnym dwa finały Ligi Światowej (I i II dywizji), a także zdobywając mistrzostwo Europy.
Liczono jednak na to, iż któryś z zespołów będzie w stanie postawić trudne warunki reprezentacji Francji. Tak się jednak nie stało. W czterech rozegranych dotychczas pojedynkach, drużyna straciła zaledwie jednego seta i to z Rosjanami, z którymi zmierzą się również w finale. Ani Finom ani Bułgarom, a także Polakom nie udało się postraszyć przeciwników.
Francuska ekipa gra bardzo poukładaną i niemal kosmiczną siatkówkę. Trójkolorowi nie schodzą ze swojego wysokiego poziomu, grając przez cały czas zespołowo. Widać, że w swoim towarzystwie czują się znakomicie, a to przekłada się na wyniki poszczególnych spotkań. Francuzi są zespołem kompletnym, którego poszczególne elementy fantastycznie się zazębiają.
O rozegranie dba jeden z najlepszych zawodników na tej pozycji, a mianowicie Benjamin Toniutti, natomiast o siłę ofensywną dbają przede wszystkim znakomity Earvin Ngapeth oraz Antonin Rouzier. Nie można zapominać również o środkowych oraz libero Jeni Grebennikovie.
Siłę rażenia Trójkolorowych będą starali się odeprzeć reprezentanci Rosji. Zespół prowadzony przez Władimira Aleknę z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. Próbkę swoich fantastycznych umiejętności Rosjanie pokazali w meczu półfinałowym, pokonując Niemców w czterech setach.
Śmiało można powiedzieć, iż rosyjski niedźwiedź nareszcie się obudził. Po niepowodzeniach w poprzednich imprezach, Rosjanie zaczynają przypominać zespół, który kilka lat temu święcił triumfy w największych międzynarodowych imprezach. Być może to zasługa Siergieja Tietiuchinina, który postanowił wspomóc drużynę w walce o wymarzone Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. 41-letni gracz niczym nie ustępuje jego o dwadzieścia lat młodszym kolegom z boiska, którzy tak, jak on zdobyli uznanie w oczach szkoleniowca.
Trener Alekno stworzył zespół, który jest mieszanką doświadczenia z młodością. W starciach z Finlandią, Bułgarią oraz Niemcami przyniosła ona oczekiwany efekt. Koncepcja nie sprawdziła się wyłącznie w inauguracyjnym starciu z Francuzami, chociaż i ten mecz należy zaliczyć do jednych z lepszych w wykonaniu rosyjskich graczy.
Nie można spodziewać się, że niedzielny finał będzie miał podobny przebieg, jak grupowe starcie, wygrane przez Francuzów. Stawka pojedynku będzie o wiele wyższa, bowiem zwycięzca awansuje bezpośrednio na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Przegrany będzie musiał walczyć o swoją szansę podczas majowego turnieju interkontynentalnego.
Należy liczyć, że reprezentacja Rosji wyciągnęła wnioski z poprzedniego starcia i godnie powalczy o przepustkę do Brazylii. W przeciwnym wypadku francuski zespół nie będzie miał skrupułów, aby wygrać kolejny turniej w ciągu kilku miesięcy.
Francja - Rosja /niedziela, 10.01.2016, godz. 16:30.