Indyki zadeptały pszczoły. Sensacyjna porażka Skry na własnym terenie!

Podopieczni Miguela Falaski niespodziewanie ulegli w Bełchatowie zespołowi Andrei Gardiniego 1:3 i w tabeli PlusLigi do lidera tracą już pięć punktów.

Zaledwie trzy dni po zakończeniu europejskiej odsłony zmagań siatkarzy o przepustkę na tegoroczne igrzyska olimpijskie wznowiono rywalizację na parkietach PlusLigi. Berliński turniej nie pozostał bez wpływu na sytuację kadrową obu mierzących się w Bełchatowie zespołów. W ekipie z Olsztyna zabrakło w środę reprezentanta Belgii Brama Van den Driesa. Trener PGE Skry od początku spotkania w rezerwie zostawił zaś zmęczonego Karola Kłosa. Za swego rodzaju niespodziankę uznać można było brak w podstawowym składzie gospodarzy Facundo Conte, z kolei uraz z gry przeciwko Indykpolowi AZS wyeliminował Michała Winiarskiego.

Goście do spotkania z wyżej notowanym rywalem podeszli bez respektu i od samego początku prezentowali się bardzo pewnie. Już na pierwszej przerwie technicznej mieli zresztą aż trzy punkty przewagi, a po asie serwisowym Pawła Adamajtisa dystans dzielący oba zespoły wzrósł do pięciu oczek. Przyjezdni dużo mocniej zagrywali, sprawiając Skrze olbrzymie problemy w przyjęciu i w konsekwencji mieli szansę lepiej ustawiać się w bloku, co kilka razy zaowocowało cennymi punktami.

Skra z czasem zupełnie straciła kontakt z przeciwnikiem (10:17), a pierwszy zapłacił za to niepewny w defensywie Israel Rodriguez, którego po drugim regulaminowym czasie zastąpił Conte. Pojawienie się na boisku argentyńskiego przyjmującego pozwoliło bełchatowianom uspokoić grę i powoli odrabiać straty. Dzięki dobrej serii Mariusza Wlazłego na zagrywce Żółto-Czarni zbliżyli się do przeciwnika na zaledwie dwa oczka, ale Akademicy w samej końcówce zachowali zimną krew i ostatecznie wygrali premierową odsłonę 25:22.

Po zmianie stron wreszcie funkcjonować zaczął blok bełchatowian. Podrażnieni gospodarze znacznie agresywniej podeszli również do swoich zadań w polu serwisowym, dzięki czemu błyskawicznie przejęli kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie i momentalnie wypracowali sobie kilka punktów przewagi. Regularnie ostrzeliwani przez Conte i Wlazłego goście nie byli w stanie nawiązać walki z ekipą Miguela Falaski. Dobrze dysponowani siatkarze PGE Skry bez większych problemów doprowadzili drugiego seta do szczęśliwego dla nich końca i wyrównali stan meczu na 1:1.

Paweł Woicki poprowadził swój zespół do zwycięstwa z wiceliderem tabeli
Paweł Woicki poprowadził swój zespół do zwycięstwa z wiceliderem tabeli

Ambitni olsztynianie pola całkowicie oddawać jednak nie zamierzali i już w pierwszych akcjach trzeciej odsłony pokazali, że gospodarze na łatwe punkty tego dnia liczyć nie mogą. Wymiana ciosów długo przebiegała pod dyktando gości, ale stracone przez nich trzy punkty w jednym ustawieniu sprawiły, że w mgnieniu oka bełchatowianie wyraźnie im odskoczyli (16:13). Nie był to jednak ostatni w tym secie zwrot akcji. Świetna postawa Filipa Stoilovicia w ataku i na zagrywce, i trzymanie poziomu przez jego kolegów pozwoliło AZS-owi odzyskać inicjatywę, i wygrać trzecią partię.

PGE Skra po stracie drugiego już seta długo nie mogła odzyskać swojego rytmu gry. Przyjezdni, czując szansę na zwycięstwo w całym spotkaniu, nie ustępowali gospodarzom na krok, utrudniając im grę przede wszystkim piekielnie trudną w odbiorze zagrywką. Bełchatowianie popełniali w tym czasie sporo błędów. Słabo dysponowanego Wlazłego zastąpił wreszcie Marcel Gromadowski, ale dopiero dłuższy pobyt w polu serwisowym Nicolasa Marechala (19:19) przywrócił miejscowej drużynie wiarę w korzystny rezultat. W emocjonującej końcówce i walce na przewagi górą ostatecznie byli jednak przyjezdni, a decydujący punkt atakiem środkiem zdobył Thomas Koelewijn.

Niespodziewane zwycięstwo w Bełchatowie ekipy z drugiej połówki tabeli sprawiło, że ciaśniej zrobiło się w górnej części stawki. Trzeci obecnie Lotos Trefl Gdańsk do PGE Skra traci już tylko jedno oczko, a broniąca tytułu Asseco Resovia Rzeszów trzy. Obie drużyny goniące bełchatowian zmierzą się ze sobą już 16 stycznia. W tym czasie zespół Miguela Falaski o punkty walczyć będzie w Bielsku-Białej. Czy po najbliższej serii spotkań dojdzie do przetasowań w walczącej o finał PlusLigi grupie?

PGE Skra Bełchatów - Indykpol AZS Olsztyn 1:3 (22:25, 25:20, 22:25, 27:29)

PGE Skra Bełchatów: Uriarte, Lisinac, Rodriguez, Wlazły, Wrona, Marechal, Piechocki (libero) oraz Conte, Kłos, Gromadowski, Marcyniak.

Indykpol AZS Olsztyn: Woicki, Zajder, Stoilović, Adamajtis, Koelewijn, Bednorz, Potera (libero) oraz Zniszczoł.

MVP: Paweł Woicki.

Komentarze (25)
avatar
alfi
14.01.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szkoda , że Bełchatów jest tak słaby . Jeszcze kilka lat temu walczył w lidze mistrzów w finale teraz to już przeszłość . Zresztą nie mamy żadnego klubu , który może rywalizować z najmocniejszy Czytaj całość
Kris59
14.01.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Paru siatkarzy Skry jak Winiarski. Kłos czy Piechocki powinni na dłużej rozstać się z siatkówką. Ten mecz praktycznie przesądził porażkę Skry w walce o 2 miejsce w lidze. Żegnaj finale plusli Czytaj całość
avatar
janusz S.
14.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Coś mi się wydaje, że trener Falasca dał chłopakom za bardzo w kość w przerwie między rundami, bo grali zupełnie bez wigoru i polotu, żal było patrzeć. Ten wynik ma jeszcze jedną wadę - indykow Czytaj całość
avatar
szakal44
14.01.2016
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
A czym Kłos się zmęczył w Berlinie??? najsłabszy zawodnik w kadrze, puste przebiegi na siatce, spójrzcie na ZAKSĘ , cała podstawowa szóstka była w Berlinie, z czego Francuzi i Deroo zagrali ws Czytaj całość
avatar
stary kibic
14.01.2016
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Skra zaskoczyła chyba sama siebie. Coś chyba wypaliło się w tej drużynie, bo siatkarze nie zapomnieli rzemiosła. Taki mecz może zdarzyć się każdemu, ale tylko wtedy, jeśli przed meczem uzna się Czytaj całość