Nikołaj Penczew po zakończeniu spotkań ligowych w 2015 roku udał się na zgrupowanie reprezentacji Bułgarii przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Berlinie. Przed rywalizacją w stolicy Niemiec okazało się, że cierpi on na zapalenie płuc. Pierwsze diagnozy lekarza bułgarskiej kadry Dinko Zahariewa mówiły o tym, że "Niko" ma odpuścić dwa pierwsze spotkania w Niemczech (z Finlandią i Rosją), a wrócić dopiero na ostatni mecz grupowy z Francją.
[tag=5731]
Plamen Konstantinow[/tag] zrezygnował jednak z usług zawodnika w całym turnieju, bo jeszcze dzień przed pojedynkiem z Trójkolorowymi Penczew był na antybiotyku. W trzech spotkaniach 23-latek był w kadrze meczowej swojej drużyny, ale jako libero. Ani razu nie pojawił się na placu gry.
Po powrocie z Berlina Penczew nie zagrał w starciu Asseco Resovii Rzeszów z Effectorem Kielce. Z jego zdrowiem jest jednak wszystko w porządku. Ma on tylko zaległości treningowe, bo nie ćwiczył przez ponad dwa tygodnie.
Andrzej Kowal twierdzi, że Bułgara zabraknie w sobotnim meczu PlusLigi pomiędzy Resovią a Lotosem Treflem Gdańsk. - Penczew jest po chorobie. Co prawda jest już całkowicie zdrowy, ale przez 9 dni był kompletnie wyłączony z treningów. W starciu z Lotosem nie zagra, ale na kolejny, a będzie to z AZS-em Częstochowa, powinien już być gotowy - mówi szkoleniowiec mistrzów Polski.
Nie wiadomo jednak, czy opiekun rzeszowian znów nie stosuje zasłony dymnej. Kowal podobnie wypowiadał się o braku Thomasa Jaeschke'go przed spotkaniem Pasów z PGE Skrą Bełchatów. Stało się jednak inaczej i Amerykanin wyszedł na ten mecz, od razu w pierwszej szóstce. Tym razem może być podobnie, bo stawka sobotniego meczu jest bardzo wysoka, a rywal nietuzinkowy. Jeśli mistrzowie Polski pokonaliby ekipę Andrei Anastasiego za trzy punkty, awansowaliby już na trzecią lokatę w tabeli ligowej.