AZS Częstochowa - Cuprum Lubin: Zwycięska passa przerwana. Nieudany rewanż

Po czterosetowym spotkaniu AZS Częstochowa przegrał we własnej hali z Cuprum Lubin w meczu 15. kolejki PlusLigi. Wśród gospodarzy szwankowała skuteczność w ataku, natomiast goście prowadzili bardziej wyrachowaną grę.

Do sobotniego spotkania częstochowianie przystępowali z serią czterech zwycięstw z rzędu we własnej hali, ale trzeba uczciwie przyznać, że pokonali zespoły reprezentujące podobny poziom sportowy. Z kolei lubinianie przyjechali na starcie 15. kolejki PlusLigi uskrzydleni łatwym zwycięstwem z AZS Politechniką Warszawską. Ich potencjał kadrowy jest większy aniżeli częstochowskiego AZS-u, lecz zwłaszcza na wstępie rywalizacji na parkiecie różnica nie była widoczna.

Początek pierwszej partii okazał się wyrównany. Oba zespoły grały punkt za punkt i popisywały się udanymi obronami. Nieco więcej problemów ze skończeniem ataku mieli gospodarze i w efekcie na pierwszą przerwę techniczną goście schodzili będąc na trzypunktowym prowadzeniu (8:5). Po powrocie na boisko obraz gry się nie zmienił. Cuprum Lubin w dalszym ciągu utrzymywało niewielką przewagę. W przeciwieństwie do przyjezdnych, biało-zieloni mieli kłopoty z ustawieniem skutecznego bloku, co było zasługą mądrze rozgrywającego Grzegorza Łomacza. Przełamanie nie nastąpiło, miejscowi zacięli się na 15. punkcie i goście zwyciężyli w inaugurującym secie 25:18. Na dodatek podopiecznym Gheorghe Cretu sprzyjało szczęście, jak przy zagrywce Wojciecha Włodarczyka, kiedy to piłka przewinęła się po taśmie i spadła w pomarańczowe pole AZS-u.

Kolejny set rozpoczął się od zbudowania kilkupunktowej przewagi przez gości, którzy dobrze bronili zbijane na siatce przez rywali piłki. AZS miał spore kłopoty w ofensywie, a na dodatek wciąż nie funkcjonował punktowy blok. Przy stanie 5:1 Michał Bąkiewicz poprosił o czas i po powrocie na boisko miejscowi zdobyli 2 "oczka" z rzędu. Mieli szansę odrobić następny punkt, lecz przegrali długą wymianę. Wkrótce doczekali się pierwszego bloku. Co prawda na pierwszą przerwę techniczną goście schodzili prowadząc, ale jedynie dwoma punktami.

Gospodarze wyraźnie się pobudzali i próbowali złapać odpowiedni rytm, a napędzały ich udane kontry, przy których Hala Sportowa Częstochowa wybuchała radością. W ofensywie najwięcej atutów prezentował Matej Patak, ale też dużo dobrego w poczynania miejscowych wniosło wejście na parkiet Bartłomieja Lipińskiego, który zmienił Stanisława Wawrzyńczyka na ataku. Jednak mimo sporych ambicji i chęci, AZS nie był w stanie rozregulować poukładanej gry Cuprum. Przyjezdni bezwzględnie realizowali swój plan, rzadko popełniali błędy i zasłużenie zwyciężyli także w drugim secie.

Inaczej niż pierwsze dwie rozpoczęła się trzecia partia. Gospodarze w końcu poprawili skuteczność w ataku i nękali rywali zagrywką. Szkoleniowiec Cretu prędko dostrzegł, że jego gracze zostali wybici z rytmu i przy stanie 6:3 dla AZS-u poprosił o czas. Niewiele to zmieniło i coraz bardziej zarysowywała się przewaga miejscowych, która w pewnym momencie urosła nawet do 6 punktów. Dalsza część tej partii była przedziwna. Gdy goście dochodzili gospodarzy na 1 "oczko", ci odskakiwali na kilka punktów. Ostatecznie nie oddali prowadzenia i przedłużyli swoje szanse w tym spotkaniu.

Gospodarze uwierzyli w siebie i z animuszem zaczęli 4. seta. Świetnie przyjmował i bronił libero Adrian Stańczak, a potężne bomby z prawego skrzydła posyłał Lipiński. Rywale nie pozostawali jednak dłużni. W efekcie obserwowaliśmy wyrównaną grę, o czym świadczy fakt, że wynik długo oscylował w okolicach remisu. AZS zatrzymał się na 12. punkcie, co bezlitośnie wykorzystali przeciwnicy obejmując trzypunktowe prowadzenie i przybliżając się do meczowego triumfu. Zespół gości odzyskał formę z pierwszych dwóch partii i ponownie nadawał ton rywalizacji, kończąc ją w 4. partii.

AZS Częstochowa - Cuprum Lubin 1:3 (18:25, 21:25, 25:20, 20:25)

AZS: R. Szymura, Redwitz, Polański, Buniak, Wawrzyńczyk, Patak, Stańczak (libero) oraz K. Szymura (libero), Kowalski, Lipiński, Szalacha.

Cuprum: Włodarczyk, Łomacz, Bohme, Możdżonek, Malinowski, Pupart, Rusek (libero) oraz Gorzkiewicz, Kaczmarek.

MVP: Grzegorz Łomacz

Komentarze (0)