Antiga: Wilfredo Leon jest zdeterminowany, by grać w reprezentacji Polski

- Wilfredo Leon jest zdeterminowany, by grać dla Polski. Mamy dobrych przyjmujących, ale ktoś taki jak on wniesie coś nowego do każdej drużyny na świecie - mówi Stephane Antiga, który we wtorek w Gdańsku rozmawiał z Kubańczykiem.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Piotr Matusewicz/Pressfocus Newspix / Piotr Matusewicz/Pressfocus

WP Sportowefakty: Po meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Lotosem Treflem Gdańsk a Zenitem Kazań spotkał się pan z Wilfredo Leonem. Leon od pewnego czasu stara się o to, by grać w polskiej kadrze, więc wasza rozmowa wzbudziła spore zainteresowanie.

Stephane Antiga: Tak, była okazja, żeby spotkać się z Wilfredo. Nie był to rzecz jasna główny cel mojej wizyty. Przyjechałem przede wszystkim po to, żeby zobaczyć w akcji reprezentantów Polski i wspierać drużynę z Gdańska. A że pojawiła się możliwość porozmawiania z Leonem i z Władimirem Alekną, skorzystałem z niej.

Zdradzi pan, o czym rozmawiał z Kubańczykiem?

- Nie mam w zwyczaju mówić, czego dotyczą moje rozmowy z zawodnikami, to są poniekąd prywatne sprawy. Czy rozmawialiśmy o możliwości jego gry w reprezentacji Polski? Oczywiście. Mogę tylko powiedzieć, że Wilfredo jest zdeterminowany, by występować w biało-czerwonych barwach. Na razie na przeszkodzie stoją sprawy natury formalnej. Mamy bardzo dobrych przyjmujących, ale taki siatkarz jak Leon jest w stanie wnieść coś nowego do każdej drużyny na świecie.

Jego występ we wtorkowym meczu z Lotosem zrobił na panu wrażenie?

- Pewnie, że tak. Dodam jednak, że on według mnie może grać lepiej. Tak czy inaczej to skuteczny i spektakularny zawodnik.

Kilka tygodni temu rozmawialiśmy z Leonem. Siatkarz zasugerował wówczas, że wciąż jest pewna szansa, by grał dla Polski już na igrzyskach w Rio. Czy może pan to potwierdzić?

- Być może tak jest, nie wiem. Informacje, które posiadam, nie są zbyt optymistyczne. Może zabraknąć czasu, by wszystkie warunki zostały spełnione.

O awans na igrzyska będziecie walczyć w Japonii w maju, pan już teraz rozpoczął przygotowania do tego turnieju. Jeździ pan po kraju, by obserwować graczy, którzy mogą znaleźć się w kadrze na Tokio. Czy któryś z zawodników zrobił na panu w ostatnim czasie szczególne wrażenie?

- Tak, są tacy, ale nazwisk teraz nie podam. Chcę w najbliższym czasie obejrzeć w akcji tylu kandydatów do gry w reprezentacji, ilu będę w stanie, i spotkać się z nimi. Później nie będzie już na to czasu.

A jak podobali się panu polscy mistrzowie świata kadetów, którzy jako SMS Spała mieli okazję zagrać z PGE Skrą Bełchatów w turnieju finałowym Pucharu Polski? Widzi pan wśród nich przyszłych graczy swojej drużyny?

- To bardzo utalentowana grupa. Może bez tak dobrych warunków fizycznych, jakie mieli polscy mistrzowie świata juniorów z pokolenia Piotra Gruszki, ale z imponującą techniką i przygotowaniem taktycznym. Widać dobrą pracę trenerów ze Spały. Ci chłopcy przez dwa lata nie przegrali w swojej kategorii wiekowej ani jednego meczu. Wciąż są bardzo młodzi, ale w meczu przeciwko Skrze pokazali, że wiele im do niej nie brakuje. Chyba jeszcze nie czas na to, by zastanawiać się nad powoływaniem ich do pierwszej reprezentacji, ale z pewnością potencjał tej drużyny jest duży.

Pana kolega Miguel Angel Falasca, trener PGE Skry, chyba panu pozazdrościł i został niedawno selekcjonerem reprezentacji Czech. Sprawdzi się?

- Myślę, że zarówno Miguel, jak i Czesi, będą zadowoleni. Pracując w Skrze Miguel pokazał, że jest bardzo dobrym szkoleniowcem, więc to zupełnie naturalne, że dostał propozycję poprowadzenia drużyny narodowej.

Wygląda na to, że siatkarze, którzy kilka lat temu stanowili o sile Skry, są materiałem na dobrych trenerów. Kto następny?

- Czas pokaże. Myślę, że gotowość do pracy trenerskiej przychodzi z wiekiem. Tak było w moim przypadku, dopiero w ostatnim roku mojej kariery zacząłem zastanawiać się, jak zachowywałbym się jako szkoleniowiec. Lepiej rozumiałem też, co robi trener mojej drużyny.

Firma Infostrada Sports, która zajmuje się prognozowaniem wyników igrzysk, opierając się na matematyce, widzi reprezentację Polski na drugim stopniu olimpijskiego podium. Srebrny medal w Rio brałby pan chyba w ciemno?

- Celuję w złoto, ale to jasne, że byłbym usatysfakcjonowany srebrem. Co do tych wyliczeń - lubię matematykę, lubię statystyki, potrafię spędzać godziny analizując je, ale sport to o wiele więcej, niż liczby. Najpierw musimy się na igrzyska zakwalifikować. Wiem, że w Tokio teoretycznie powinno być nam łatwiej, niż w Pucharze Świata czy w europejskim turnieju kwalifikacyjnym, ale między łatwiej a łatwo jest spora różnica.

Rozmawiał Grzegorz Wojnarowski

Zobacz wideo: Urodziny legendy! Michael Jordan kończy 53 lata
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×