Początek środowego spotkania był wyrównany, ale po pierwszej przerwie technicznej przewagę zaczęli budować gospodarze. Po wygranej przepychance na siatce w wykonaniu Lukasa Kampy oraz autowym ataku jednego ze swoich podopiecznych o czas poprosił Stelio DeRocco (10:7). W polu zagrywki szalał wtedy Bartłomiej Bołądź, a rywale potrafili zdobyć punkt przy własnym przyjęciu dopiero przy stanie 13:7.
Wojskowi byli lepsi w każdym elemencie, a w miarę rozgrywania kolejnych akcji powiększali zaliczkę. Trener przyjezdnych starał się ratować sytuację zmianami - na parkiet wprowadził Mariusza Schamlewskiego, Jakuba Oczko i Mateusza Piotrowskiego. Będzinianie jednak kompletnie się pogubili, popełniając coraz więcej błędów. Nic więc dziwnego, że przegrali premierową odsłonę bardzo wysoko, bo 15:25.
Druga partia do pewnego momentu przypominała poprzednią. Miejscowi wygrywali bowiem 11:7 i 13:9, w czym spora zasługa bardzo skutecznego Artura Szalpuka, który atakował zarówno z lewego skrzydła, jak i z szóstej strefy. Przed drugą przerwą techniczną MKS zbliżył się na dwa "oczka".
Bloki Daniela Plińskiego oraz kontra, zakończona przez Bołądzia, pozwoliły Czarnym ponownie "odskoczyć", tym razem na pięć punktów (20:15), więc podopiecznych wezwał do siebie DeRocco. Siatkarze Raula Lozano nie mieli problemów z utrzymaniem tej przewagi.
Trzeciego seta z animuszem rozpoczęli radomianie. Po asie serwisowym Bołądzia (4:0) time-out wykorzystał DeRocco. Ten zabieg przyniósł skutek, gdyż wybici z rytmu przeciwnicy błyskawicznie roztrwonili punktowy zapas. Silna zagrywka Piotrowskiego dała remis 5:5.
Rezerwowy MKS-u wyraźnie się rozkręcił. Pomagał mu Maciej Pawliński, który również rozpoczął spotkanie w kwadracie. Dzięki temu bodaj po raz pierwszy w środowy wieczór goście objęli prowadzenie (12:11). Później rezultat zmieniał się jak w kalejdoskopie - raz jedni, raz drudzy osiągali przewagę.
Losy wyrównanej końcówki rozstrzygnęły się na siatce. Przy stanie 23:22 na dłonie rywali "nadział się" Bołądź. O czas poprosił więc Lozano. Po powrocie na parkiet leworęczny atakujący się zrehabilitował, ponownie dając swojej drużynie setbola, a po chwili posyłając na drugą stronę decydującą piłkę. Nic więc dziwnego, że odebrał statuetkę dla najlepszego zawodnika meczu.
Cerrad Czarni Radom - MKS Będzin 3:0 (25:15, 25:18, 26:24)
Cerrad Czarni: Kampa, Żaliński, Pliński, Bołądź, Szalpuk, Grzechnik, Majstorović (libero) oraz Kowalski (libero)
MKS: Sanders, Żuk, Gaca, Kamiński, Peszko, Baczkała, Kaczmarek (libero) oraz Piotrowski, Oczko, Schamlewski, Baczkała, Pawliński, Stysiał (libero)
MVP: Bartłomiej Bołądź