Dmytro Paszycki, który przed sezonem 2014/2015 trafił do PlusLigi z francuskiego AS Cannes, szybko okazał się jednym z największych ligowych odkryć. Został królem polowania w bloku, zdobywając tym elementem na koniec rozgrywek aż o 25 "oczek" (łącznie 116) więcej od drugiego w rankingu Piotra Nowakowskiego, aktualnego klubowego kolegi.
Wystarczyło jednak parę miesięcy pobytu w Asseco Resovii, by Ukrainiec przekonał się, że na Podkarpaciu czeka go znacznie trudniejsze zadanie niż we wszystkich poprzednich latach siatkarskiej kariery.
- Przejście do Asseco Resovii było największą zmianą w czasie mojej przygody ze sportem. Poziom reprezentowany przez ten zespół jest zupełnie inny. Uczestniczy on w Lidze Mistrzów, a każdy jego zawodnik prezentuje bardzo wysokie umiejętności. Na boisku wszystko dzieje się szybciej. Muszę rozwinąć się w każdym elemencie i pracować znacznie ciężej niż wcześniej. Skok jakościowy nie przyjdzie w ciągu jednego dnia, lecz dopiero na przestrzeni kilku miesięcy bądź nawet lat. Jestem na to przygotowany - powiedział Paszycki.
Noszenie koszulki rzeszowskiej drużyny nieuchronnie łączy się ze znacznie większą presją niż ta, jakiej 28-letni siatkarz doświadczał przed rokiem w Lubinie. Cały czas próbuje się zaadaptować do ciśnienia, które niemal na każdym kroku towarzyszy aktualnemu mistrzowi Polski.
- Próbuję się odcinać od towarzyszącej nam presji, ale nie jest to proste. Cele Asseco Resovii są wysokie, więc oczywiście czuję na swoich barkach znacznie większą odpowiedzialność niż wcześniej - wytłumaczył gracz pochodzący z Kijowa.
W ostatnich trzech kolejkach poznał on, co oznacza przebywanie na ławce rezerwowych. W starciach przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi i Łuczniczce Bydgoszcz nie pojawił się na boisku nawet na jedną akcję.
Zameldował się na nim w pojedynku z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, ale jego dyspozycja była daleka od ideału. Jak samemu przyznał, mniejsza ilość gry w ostatnim czasie nie była spowodowana jego problemami zdrowotnymi, lecz względami czysto sportowymi.
- Russell Holmes prezentował naprawdę dobrą formę, więc trener postanowił dokonać zmiany i spróbować innego ustawienia. Zwyciężyliśmy w dwóch meczach 3:0, więc jego decyzja była słuszna - spuentował Paszycki, który w obecnym sezonie zdobywa średnio 7,4 punktu na mecz.