Jastrzębski Węgiel postawił bardzo trudne warunki PGE Skrze Bełchatów i wywalczył na własnym terenie cenny punkt. Po raz kolejny podopieczni Miguela Falaski musieli radzić sobie bez podstawowego atakującego.
- Cieszymy się, że wyrwaliśmy tutaj dwa punkty, bo widać, że jastrzębianie mają teraz bardzo dobry okres w swojej grze. Pokazała to chociażby ostatnia kolejka, w której łatwo wygrali z Lotosem, z którym my niedawno przegraliśmy - przyznał Andrzej Wrona.
Przez brak Wlazłego i słabszą dyspozycję Marcela Gromadowskiego, ponownie na nowej dla siebie pozycji wystąpił Srećko Lisinac. Tym sposobem szkoleniowiec oprócz Wrony i Karola Kłosa do dyspozycji na środku siatki miał o jednego zawodnika mniej.
Bełchatowianie rywala nie zlekceważyli, ale mieli szansę na to, by zamknąć spotkanie w czterech setach. - Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie ciężki. Szkoda nam przede wszystkim czwartego seta, bo mieliśmy dużą przewagę i ją wypuściliśmy. Mimo wszystko myślę, że dwa punkty na tym terenie są bardzo cenne. Wielkie brawa dla Srećko. Myślę, że z każdym kolejnym meczem będzie grał coraz pewniej i coraz lepiej, bo potencjał ma ogromny - chwalił swojego kolegę po fachu Wrona.
W sobotę PGE Skra zmierzy się z Łuczniczką Bydgoszcz.