Liga Mistrzów: Szybki awans i trzysetowy trening PGE Skry w Ankarze

Bełchatowianie bez większych problemów wygrali w Turcji dwie partie, gwarantujące im kwalifikację do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. Później na parkiet weszli zmiennicy...

Marcin Olczyk
Marcin Olczyk
PAP / Maciek Kulczyński

Zdobywcy Pucharu Polski do Turcji przylecieli bronić sporej zaliczki z pierwszego meczu, wygranego w łódzkiej Atlas Arenie 3:1. Ku uciesze kibiców PGE Skry w wyjściowym składzie bełchatowian znalazł się w środę wracający do gry po problemach zdrowotnych kapitan zespołu - Mariusz Wlazły. W pierwszej szóstce Ziraatu Bankasi zabrakło z kolei nieskutecznego dwa tygodnie temu w Łodzi Marcusa Nilssona, którego zastąpił Oliver Venno.

Inauguracyjna partia rozgrywanego w Ankarze meczu rewanżowego od początku była niezwykle wyrównana. Obie drużyny grały bardzo uważnie, starając się ograniczać błędy własne do minimum, co długo przekładało się na wynik oscylujący wokół remisu. Stan ten trwał do połowy seta (13:13). Wtedy jednak trzy kolejne akcje, za sprawą dobrej gry w obronie i skuteczności na kontrach, wygrali bełchatowianie. Chwilę później asem serwisowym popisał się Nicolas Marechal (20:16) i sytuacja gospodarzy wyglądała już bardzo źle. Siatkarze PGE Skry w końcówce nie dali się wybić z rytmu i pewnie wygrali seta 25:20.

Po zmianie stron bełchatowianie zapał gospodarzy ostudzić postanowili już w pierwszej fazie seta. Spory w tym udział miał dobrze dysponowany Marechal, ale też punktujący zagrywką Facundo Conte czy szczelnie blokujący Wlazły (8:5). Z minuty na minutę dystans dzielący oba zespoły rósł. Siatkarze Ziraatu nie byli w stanie przeciwstawić się bardzo pewnej i niemal bezbłędnej Skrze, Mylili się za to miejscowi zawodnicy, i to na potęgę (17:9).

W geście rozpaczy, zdając sobie zapewne sprawę z faktu, że awans oddala się od drużyny z Ankary bezpowrotnie, trener Fernando Munoz Benitez posłał wreszcie do boju niezgranego jeszcze z zespołem Leonardo Leyvę Martineza. Przyjezdni szybko odebrali mu jednak chęć do gry i Kubańczyk nie dotrwał nawet do końca partii. Tymczasem podopieczni Miguela Falaski kontynuowali swój siatkarski koncert i błyskawicznie wygrali kolejną odsłonę 25:13, zapewniając sobie awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów.
Wracający do zdrowia i gry Mariusz Wlazły przyniósł w środę szczęście swojej drużynie Wracający do zdrowia i gry Mariusz Wlazły przyniósł w środę szczęście swojej drużynie
Na trzeciego seta PGE Skra wyszła całkowicie odmieniona. Na parkiecie z pierwszego składu gości pozostał tylko Wlazły, który według trenera po ostatnich absencjach potrzebował jak najwięcej gry. Pojawienie się na placu gry zmienników nie przeszkodziło bełchatowianom i tym razem szybko przejąć inicjatywy (8:4). Gospodarze długo nie mieli żadnych argumentów sportowych, ale w okolicach drugiej przerwy technicznej wzięli się do roboty, podjęli ryzyko i dogonili Żółto-Czarnych (17:17).

W decydującej fazie seta, mimo że losy awansu dawno były już rozstrzygnięte, nie zabrakło emocji. Siatkarze z Turcji nie dawali za wygraną, doprowadzili do gry na przewagi i ostatecznie wygrali dwie ostatnie akcje tej odsłony - po dobrym ataku ponownie wprowadzonego do gry w samej końcówce Leyvy i zablokowaniu Wlazłego.

W czwartym secie z początkowego składu PGE Skry nie został już ani jeden zawodnik, a zmianę pierwszego garnituru na drugi dopełnił Marcel Gromadowski, zastępując kapitana zespołu. Tym razem bełchatowianie rozkręcali się już znacznie dłużej, ale w pewnym momencie, po udanej kontrze poprzedzonej dobrą zagrywką Marcina Janusza osiągnęli trzypunktowe prowadzenie (11:8), zmuszając trenera gospodarzy do wzięcia czasu. Przyjezdni grali jednak falami i znów pozwoli doprowadzić siatkarzom Ziraatu do wyrównanej końcówki. Zespół z Ankary i tym razem wykorzystał swoją szansę, przedłużając tym samym rywalizację o kolejną partię.

Miejscowa ekipa, której wyraźnie zależało na zakończeniu zwycięstwem przygody z Ligą Mistrzów, od początku tie-breaka próbowała narzucić PGE Skrze swój styl gry. Dwa punkty przewagi przy zmianie stron dawały zawodnikom z Ankary nadzieję na korzystne rozstrzygnięcie. Kolejne niepowodzenia bełchatowian (między innymi nieudany atak Mariusza Marcyniaka czy blok na Gromadowskim) dodały tylko skrzydeł gospodarzom, którzy decydującą odsłonę wygrali ostatecznie 15:10, triumfując w całym spotkaniu 3:2.

W kolejnej fazie Champions League PGE Skra Bełchatów zmierzy się z Zenit Kazań, który w 1/6 finału uporał się z Lotosem Treflem Gdańsk. Pierwszy mecz rywalizacji o awans do Final Four rozgrywek odbędzie się najprawdopodobniej między 15 a 17 marca w Kazaniu.

Ziraat Bankasi Ankara - PGE Skra Bełchatów 3:2 (20:25, 13:25, 28:26, 28:26, 15:10)

Ziraat Bankasi Ankara: Rauwerdink (7), Gungor (15), Savas (1), Venno (2), Koc (6), Dagci (9), Done (libero) oraz Nilsson (13), Ferreira (1), Leyva (1), Sahin (5), Demir.

PGE Skra Bełchatów: Uriarte (3), Wlazły (14), Wrona (2), Lisinac (7), Conte (5), Marechal (9), Piechocki (libero) oraz Milczarek (libero), Janusz (3), Stanković (6), Marcyniak (12), Rodriguez (6), Kłos (6), Gromadowski (9).

Pierwszy mecz: 3:1 dla PGE Skry.

Awans: PGE Skra.

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: zaskakująca bramka w Niemczech
Źródło: WP SportoweFakty
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×