Trudno było przed tym meczem wskazać faworyta. Łodzianki to liderki I ligi, zaś ekipa podopieczne Jacka Skroka znajdują się w ostatniej czwórce Orlen Ligi. Środkowa rzeszowskiej drużyny - Magdalena Hawryła - przyznała, że obawiała się tego pojedynku.
- Bałyśmy się, bo nie wiedziałyśmy, na co stać zespół z Łodzi. Słyszałyśmy o nich dobre opinie i wiedziałyśmy, że są liderkami I ligi. No ale udało się wygrać 3:0 i cieszymy się, bo zagrałyśmy bardzo fajną siatkówkę - powiedziała w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
Delikatną przeszkodą dla siatkarek Developresu SkyRes mogły być piłki. Na co dzień grają one zółto-niebieskimi Mikasami, zaś mecz w Łodzi rozgrywano Moltenami. - Na pewno jest troszkę inaczej, bo ta piłka troszkę dalej szybuje, ale każda z nas grała w pierwszej lidze ileś sezonów. Ja osobiście lubię do niej wracać, bo bardzo dobrze ją czuję i wydaje mi się, że tego się nie zapomina - oceniła nasza rozmówczyni.
Podczas pucharowego starcia w Łodzi sporo było emocji okołoboiskowych. Sędziowie podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji, posypały się też kartki. Nie zbiło to jednak rzeszowianek z drogi do zwycięstwa.
- Dziewczyny z Łodzi są charakterne, co pokazały w tym meczu. To jest też na pewno ich atut. Podejrzewam, że też to nieraz źle wpływa na przeciwnika. My się uspokajałyśmy, wiedziałyśmy, że tak może być i podeszłyśmy do tego ze spokojem i dzięki temu wygrałyśmy - przyznała Hawryła.
W Orlen Lidze drużyna z Podkarpacia notowała w ostatnich tygodniach całkiem niezłe wyniki. W lutym pokonała KSZO, BKS Aluprof Profi Credit i urwała punkt Budowlanym w Łodzi. - Myślę, że gramy już coraz lepiej. Choć nie uda nam się już w tym sezonie zbliżyć do środka tabeli, nasza gra wygląda teraz fajnie - skomentowała środkowa Developresu.
Czy w takim razie porażka u siebie w 20. kolejce z PTPS-em Piła to był wypadek przy pracy? - Nie wiem, czy to wypadek. PTPS jest bardzo dobrym zespołem, tak naprawdę chyba czarnym koniem Orlen Ligi, ponieważ grają tam bardzo dobre dziewczyny, które są trochę cwane i mają naprawdę kim grać. Po prostu zagrały bardzo dobry mecz, a my nieco słabiej niż zazwyczaj. Nerwowo podeszłyśmy do tego spotkania. Wygrałyśmy wcześniej kilka meczów, chciałyśmy pójść za ciosem. Nagle coś przestało działać i to nas troszkę zdekoncentrowało - tłumaczyła urodzona w Rybniku siatkarka.
W ćwierćfinale Pucharu Polski drużyn ekipę z Rzeszowa czeka mecz z Chemikiem Police. To dla niej chyba najtrudniejszy z możliwych przeciwników, lecz Magdalena Hawryła stara się dostrzegać pozytywy takiego obrotu spraw.
- Ostatnio Chemik przegrał z BKS-em 3:0, z którym my wygrałyśmy 3:0, więc teoretycznie jak najbardziej możemy zwyciężyć. Każdy wynik jest możliwy. To pokazują ostatnie rezultaty. Jedziemy tam po zwycięstwo, bo chcemy do końca sezonu jak najwięcej meczów wygrać i pokazać się z jak najlepszej strony, ponieważ początek miałyśmy dosyć słaby - zakończyła.