Marek Bobakowski: Rio bez rosyjskich siatkarzy. I nie tylko Rio! (komentarz)

Nie ma większej choroby niszczącej sport niż doping. Tego raka nie można leczyć, albo wycinasz zainfekowaną część, albo godzisz się na powolną śmierć w ogromnych cierpieniach.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Materiały prasowe / cev.lu

Irytują mnie tłumaczenia złapanych na stosowaniu środków dopingowych. "Nie wiedziałem", "Lekarz mi to podał", "Tego składnika nie było w składzie odżywki, którą używałem". Nie bądźmy naiwni. W XXI wieku, w profesjonalnym sporcie, nie ma możliwości, aby niedozwolony środek medyczny znalazł się w organizmie bez wiedzy zawodnika. Profesjonalista walczący o setki milionów dolarów musi wiedzieć, co, kiedy i dlaczego zażywa.

"Doping trzeba wycinać siekierą. Nawet jak złapaliśmy muchę" - tak wczoraj napisałem na Twitterze. Świat nie jest czarno-biały, zgoda. Doping jest jednak wyjątkiem. To nowotwór niszczący dzisiejszy sport. Tutaj nie ma miejsca na leczenie. Albo wycinamy z chirurgiczną precyzją, albo przegramy tę wojnę i godzimy się na rywalizację... tablic Mendelejewa.

Aleksander Markin został złapany podczas turnieju kwalifikacyjnego w Berlinie na stosowaniu środków dopingujących. Igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro bez rosyjskich siatkarzy? Pytajnik kończący poprzednie zdanie powinien być błyskawicznie zamieniony na wykrzyknik. "We play it clean" ("My gramy czysto") - to jedno z wielu haseł, którymi chwali się Międzynarodowa Federacja Siatkówki. Od 2016 roku (czemu tak późno?) nowe przepisy dopuszczają karę zespołową w sytuacji, gdy jeden z zawodników zostanie przyłapany na stosowaniu środków dopingujących. Czekam więc spokojnie na decyzję FIVB. Rosja musi zostać wykluczona z igrzysk olimpijskich. Nie ma innego wyjścia!

"No, ale przecież to tylko jeden siatkarz", "Dlaczego inni mają cierpieć za błąd kolegi", "W sumie Markin sam turnieju kwalifikacyjnego w Berlinie nie wygrał" - już słyszę te głosy broniące "Sborną". Sekretarz generalny Rosyjskiej Federacji Siatkówki poszedł nawet dalej. Aleksander Jaremienko już poinformował w imieniu FIVB, że nie ma mowy o dyskwalifikacji całej drużyny.

Hola, hola! Czy w sporcie zespołowym nie działa zasada: "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego"? Kiedy przychodzi sukces, każdy z członków drużyny, nawet ten, który cały turniej przesiedział na ławce rezerwowych, otrzymuje medal. Nic dziwnego. Jest członkiem mistrzowskiej ekipy, wniósł swoją część do końcowego sukcesu, po prostu mu się należy. Dlaczego więc - według Jaremienki - kiedy mówimy o porażce (karze), to zasada przestaje działać? Nie rozumiem.

Nie rozumiem również głosów, że przyłapany został jeden zawodnik, jego krew została pobrana tylko po dwóch meczach, więc w sumie nie możemy powiedzieć na pewno, że cała "Sborna" jest winna. A kiedy będzie? Będziemy się zastanawiać, czy może trzech, a może jednak dopiero pięciu siatkarzy złapanych na dopingu spowoduje karę zespołową? Ale tych pięciu musi grać w wyjściowym składzie? A co jeżeli jeden z nich nie zdobędzie ani jednego punktu w meczu? Paranoja. Te tłumaczenia brzmią wyjątkowo naiwnie w momencie, gdy pojawia się komunikat, że wszyscy (!) siatkarze Dynama Moskwa zażywali zakazany specyfik.

Gdybym był szefem FIVB poszedłbym o krok dalej: nie tylko wyrzuciłbym "Sborną" z IO w Rio, ale także ze wszystkich rozgrywek międzynarodowych. Na rok, dwa? To już kwestia do dyskusji. Taka decyzja byłaby jasnym komunikatem dla wszystkich, którzy chcą oszukiwać. Byłaby również przekazem dla młodzieży, która zaczyna przygodę z siatkówką. "We play it clean"!

Marek Bobakowski



Przeczytaj więcej tekstów tego autora --->>

Zobacz wideo: Woźniacka krytykuje Szarapową: Trzeba wszystko sprawdzać. Nawet syrop na kaszel może zawierać zakazane substancje
Źródło: Foto Olimpik/x-news
Czy zgadzasz się z autorem i Rosjanie powinni zostać wyrzuceni z międzynarodowych rozgrywek?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×