Chociaż bielszczanie nie byli faworytami czwartkowego starcia z ekipą z Olsztyna, to prezentowali się zdecydowanie lepiej już od pierwszych akcji. W porównaniu do poprzednich spotkań BBTS Bielsko-Biała popełnił mniej błędów w polu serwisowym, które były mankamentem w przegranych pojedynkach.
- Potrzebowaliśmy punktów jak tlenu. Na pewno nie było to porywające widowisko, ale cieszy końcowy rezultat. Musimy jeszcze dużo pracować, bowiem to kolejny mecz, w którym popełniamy mnóstwo błędów w polu serwisowym. Ten element zdecydowanie wymaga poprawy - stwierdził przyjmujący, Marcin Wika.
Z bardzo dobrej strony przeciwko Indykpolowi AZS-owi Olsztyn zaprezentował się Kamil Kwasowski. Zawodnik pojawił się na boisku pod koniec pierwszego seta i zdobył szesnaście punktów przy 60 proc. skuteczności w ataku. Z kolei statuetka MVP powędrowała w ręce rozgrywającego Bartłomieja Neroja.
- W tym spotkaniu graliśmy bardzo dużo akcji punkt za punkt. Tylko raz mieliśmy przestój - na początku trzeciego seta. Zaczęliśmy od stanu 1:5 i w końcowym rozrachunku przegraliśmy 23:25. Moim zdaniem dzięki temu, że wcześniej zapobiegliśmy takiej sytuacji, udało nam się wygrać. Cieszymy się z punktów, bo rzeczywiście są nam potrzebne. Pamiętam mecz w Olsztynie, gdzie ponieśliśmy sromotną porażkę, natomiast ten pojedynek wyglądał pozytywnie - ocenił szkoleniowiec, Krzysztof Stelmach.
Zobacz wideo: Kolejna walka Najmana. Rywalem Holender
Źródło: TVP S.A.